Robotnicy budujący autostradę A1 na odcinku Świerklany – Gorzyczki boją się o tym głośno mówić. Nie chcą stracić pracy. Gdy dziś pojawiłem się na placu budowy omijano mnie szerokim łukiem. Dopiero przy jednym ze sklepów, kilkaset metrów od powstającej autostrady, udało mi się porozmawiać z dwoma robotnikami.
Postawili mi jednak dwa warunki – chcą pozostać anonimowi, a ich głos zostanie zmieniony. Podstawowym zarzutem pod adresem pracodawcy, czyli konsorcjum Alpine jest czternastogodzinny dzień pracy?
Miesięcznie większość robotników pracuje po 300 godzin. Dlatego między innymi chcą pieniędzy za nadgodziny. Bez tak zwanych setek i pięćdziesiątek zarabiają mniej nawet o 1500 zł.
Skąd takie zmiany w sposobie płacenia? Podobno większość pracowników została zmuszona do podpisania aneksów do swoich umów. Mieli do wyboru, albo zgodzić się na obniżenie pensji, albo szukać nowej pracy. Alpine na razie komentuje sprawę… milczeniem. Gdy po wielu próbach w końcu udało mi się porozmawiać z osobą odpowiedzialną za kontakty z mediami zostałem poproszony o wysłanie maila z pytaniami. Oto on:
Witam,
nawiązując do rozmowy telefonicznej o to pytania, na które chciałbym usłyszeć odpowiedź:
1. Czy to prawda, że pracownicy przy budowie autostrady A1 pracują po 12-14 godzin dziennie 7 dni w tygodniu?
2. Czy pracownikom wypłacane są 50-tki i 100-tki za nadgodziny?
3. Czy pracownicy zostali zmuszeni do podpisania aneksów do umów? Jeśli tak to jaka jest ich treść?
4. Czy jeśli nie podpisali aneksu byli zwalniani?
Pozdrawiam
Piotr Glinkowski
RMF FM
Do tej pory nie dostałem odpowiedzi. Sprawą wyzysku pracowników budujących autostradę A1 zajmuje się już Państwowa Inspekcja Pracy. Problemy zgłosili sami pracownicy, którzy mają już tego dość.