Piątkowe wystąpienie premiera w dużej mierze było pisane pod Waldemara Pawlaka. Aby scementować koalicję. Ten program nie przygotowuje Polski na kryzys - uważa prof. Piotr Gliński, kandydat PiS na premiera. "Ja nie widzę tutaj rozwojowego pomysłu. Prawdziwa polityka rozwojowa musi dotyczyć infrastruktury ludzkiej."
Michał Kowalewski: Ciekaw jestem, jak się czuje kandydat na premiera, który ma małe szanse zostać premierem?
Piotr Gliński: Ja się czuję dobrze. Ja dalej pracuje. Uważam, że moja misja ma sens, w tej chwili głównie spotykam się z ekspertami, buduję środowisko eksperckie, a także spotykam się z opinią społeczną, ze społeczeństwem za pomocą mediów.
Ale ten mur, który postawiła koalicja opozycji - 233 głosy poparcia dla wotum zaufania, nie zrobił na panu wrażenia?
Nie, nie zrobił, bo ten mur blokuje rozwój Polski już od 5 lat. To jest trik polityczny. Ucieczka do przodu, premier zastosował ją bardzo sprytnie. Zresztą wystąpienie premiera tak, jak uważam w dużej mierze było pisane pod Waldemara Pawlaka.
Żeby scementować koalicje?
Oczywiście pod premiera Pawlaka wyraźnie widać. Te wielkie inwestycje w energetyce czy postulat kasowego rozliczenia VAT-ów - to są postulaty premiera Pawlaka. Natomiast nic nie było o takich dość czułych miejscach tej koalicji, tzn. o KRUS-ie czy o kwestiach podatku w rolnictwie.
To, co z kolei koalicji mogłoby zagrozić. Donald Tusk mówił, że chce na nowo porwać Polaków, wzbudzać entuzjazm. Z tonu pana głosu sądzę, że pana nie porwał.
Nie porwał, bo to nie jest program przygotowania Polski na kryzys. Tam był taki fragment wystąpienia pana premiera, w którym mówił, że rok 2012 przygotowywał już, czy przygotowuje nas na kryzys w roku następnym, ale nie padły żadne konkrety. Żadne decyzje rządu 2012 roku praktycznie nas nie przygotowują.
Kilka konkretów usłyszeliśmy. Bardzo intrygująco zabrzmiały te Inwestycje Polskie i Bank Gospodarstwa Krajowego jako taki superbank wspomagający inwestycje w Polsce.
Widać, że projekt chyba wrzucony do tego expose w ostatniej chwili, średnio przygotowany. Panowie ministrowie precyzowali. Zresztą notabene jest to projekt, do którego autorstwa co najmniej 3 partie opozycyjne zgłaszają akces.
Ale czy to jest zła propozycja? Takie projekty we Francji czy w Niemczech działają raczej z powodzeniem.
Ja uważam, że ten kierunek nie jest najgorszy, faktycznie. Ale on nic nam nie pomoże w najbliższym roku. To znacznie spóźniona polityka, aktywna polityka gospodarcza państwa. On oczywiście w takich rozwiązaniach technicznych jest dyskusyjny, no ale tutaj tylko możemy gdybać. No zawsze inwestycje państwowe są mniej efektywne, zagrożone różnymi rafami biurokratycznymi, ale także rafami związanymi z nepotyzmem i korupcją, a przypominam...
Wciąż nie jasne są kryteria wyboru tych potencjalnie zyskownych inwestycji, które Bank Gospodarstwa Krajowego ma wspierać.
Oczywiście, że nie są jasne. Nie wiadomo, jaka tam będzie kontrola nad tym. W gospodarce prywatnej kontrola jest jednoznaczna i ryzyko jest jednoznaczne.
Minister Rostowski wczoraj na konferencji prasowej zapewniał, że ponieważ to będzie przedsięwzięcie nie w domenie publicznej, ale właśnie komercyjne, to tylko rentowność będzie decydowała.
Zapewniał. Natomiast praktyka jest taka, że bardzo często tam, gdzie państwo wchodzi do gospodarki, mamy do czynienia ze zjawiskami bardzo niepokojącymi.
Inny konkret, który usłyszeliśmy od premiera w piątek - wydłużone urlopy macierzyńskie. Teraz są pięciomiesięczne, 20-tygodniowe dokładnie, mają być półroczne lub roczne; macierzyńskie lub ojcowskie. Płatne 100 proc. lub 8. Co pan sadzi o tej propozycji?
Warto się nad tym zastanowić w kontekście całościowej polityki rządu, który niedawno podniósł VAT na ubranka dziecięce, który zniszczył w zasadzie rezerwę demograficzną, w sensie finansowym te pieniądze zostały użyte do czegoś innego. Oczywiście ten krok ma zapewnić rządowi Donalda Tuska poparcie społeczne. Zresztą to bardzo charakterystyczne, że głównym powodem tego kroku - jak pan minister Rostowski powiedział - nie jest pomoc dla polskiej rodziny czy polskich matek, tylko jest to w zasadzie powód czysto ekonomiczno-rozwojowy. Chodzi o to, żeby w długiej perspektywie gospodarka mogła skorzystać z tego oczekiwanego bumu. Jak mawiają słusznie panie: ciąża to nie choroba i nie powinno się w ten sposób polskich kobiet i polskich rodzin traktować.
Panu jako kandydatowi na premiera, myślę, łatwo jest krytykować, stojąc z boku, nie podejmując decyzji. Minister Rostowski właściwie zaczął od tego konferencję prasową. Przedstawił projekt swojego rządu jako wsparcie rozwoju, a projekty opozycji nazwał rozdawnictwem.
Mnie nie jest łatwo krytykować, bo ja bym nie chciał krytykować swojego państwa. Rolą opozycji jest natomiast konstruktywna krytyka i ja nie widzę tutaj rozwojowego pomysłu. Prawdziwa polityka rozwojowa nie dotyczy cementu, nie dotyczy tylko infrastruktury technicznej. Prawdziwa polityka rozwojowa musi dotyczyć infrastruktury ludzkiej. W Polsce nie inwestujemy w ludzi, inwestujemy w beton.