Po prawie 5 godzinach zakończył się dramat zakładników – pasażerów autobusu miejskiego w Berlinie - przetrzymywanych przez nieznanego mężczyznę. Przed godz. 10 przestępca wraz ze swoim wspólnikiem napadli na jeden z banków w stolicy Niemiec. Następnie bandyci porwali autobus, w którym znajdowało się ponad 20 pasażerów.
Po ponadgodzinnym pościgu policja zablokowała kluczący po Berlinie autobus w okolicach stacji szybkiej kolejki miejskiej w dzielnicy Schoeneberg. Wówczas okazało się, że zakładników przetrzymywał tylko jeden napastnik. Drugi, najprawdopodobniej z częścią łupu, uciekł zaraz po napadzie.
W rękach porywacza znajdowało się dwoje zakładników, w tym umundurowana policjantka. Porywacz zagroził, że jeśli nie zostaną spełnione jego żądania, zabije kobietę.
Policji udało się w końcu obezwładnić przestępcę i odbić przetrzymywane osoby. Była to błyskawiczne akcja. Funkcjonariusze przez jakiś czas kręcili się wokół autobusu. Nagle padła seria strzałów, które odwróciły uwagę przestępcy. W tym samym momencie grupa antyterrorystów rozbiła kilka szyb w pojeździe, weszła do środka i obezwładniła napastnika. Zadanie zostało wykonane perfekcyjnie, żaden z zakładników nie został ranny. Samego porywacza, lekko rannego w nogę, aresztowano.
Jak się okazało, to osoba bardzo dobrze znana berlińskiej policji. Mężczyzna już dwukrotnie uciekał policji, a na swoim koncie ma m.in. napady na banki.
Nadal jednak nie są znane losy jego wspólnika, który dziś po obrabowaniu banku uciekł w nieznanym kierunku.
Posłuchaj także relacji berlińskiego korespondenta RMF Tomasza Lejmna.
Foto: Archiwum RMF
22:15