Kilkunastu godzin potrzebowali policjanci z Chrzanowa w Małopolsce, by zatrzymać mężczyznę, który śmiertelnie potrącił kobietę. By zatrzeć ślady, mężczyzna upozorował wraz z kolegami gwałt i morderstwo.
Do zbrodni doszło dwa dni temu, gdy spacerującą kobietę uderzył samochód. Kierowca stwierdził, że kobieta nie żyje i odjechał. Później wrócił z dwoma kolegami i ukrył ciało w lesie.
Początkowo policjanci przypuszczali, że kobieta została napadnięta, zgwałcona i zamordowana. Poszukując rozwiązania tej sprawy, policjanci napotkali resztki rozbitej szyby i mocne ślady hamowania. Zaczęliśmy szukać, szybko ustaliliśmy samochód – dość rzadki Chrysler – i tym sposobem dotarliśmy do kierowcy - powiedział RMF młodszy inspektor Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. Zatrzymany mężczyzna przyznał się do winy, grozi mu 12 lat więzienia. W ręce policji trafili także jego dwaj koledzy.