Dożywocie dla Artura F. i 25 lat dla Dariusza M. - na takie kary skazał Sąd Okręgowy w Skierniewicach dwóch mężczyzn za zabójstwo Anny Dybowskiej. Ponad rok temu wyrzucili ją z pociągu.
To była zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem, dlatego skazany na dożywocie Artur F. dopiero po 35 latach będzie mógł się ubiegać o wcześniejsze zwolnienie. Jego kolega spędzi w więzieniu 25 lat. Sąd, wydając wyrok, nie wziął pod uwagę żadnych okoliczności łagodzących.
Sędzia Leszek Steć podkreślał, że wina obu oskarżonych nie budzi żadnych wątpliwości. Obaj oskarżeni działali ze szczególnym okrucieństwem i z motywów zasługujących na szczególne potępienie. Różnicując karę sąd uznał, że to F. był osobą dominującą, inicjatorem rozboju i zabójstwa. Natomiast M. nie przeciwstawił się jemu i brał udział w zdarzeniach.
Od wyroku sądu apelacje składać będą zarówno obrońcy, jak i prokurator.
Przed zamknięciem przewodu sądowego, sąd przesłuchał jeszcze ostatniego świadka w procesie: 19-letniego Tomasza L., którego niestawianie się w sądzie od ponad dwóch miesięcy opóźniało zakończenie procesu.
Według prokuratury, L. miał być istotnym świadkiem w tym procesie. Jeden z oskarżonych miał mu proponować udział w przestępstwie, a dzień po dokonaniu zbrodni miał mu też opowiedzieć o całym zdarzeniu.
W sądzie L. odwołał większość swoich wyjaśnień składanych na policji. Zaprzeczył, że był namawiany przez oskarżonych do okradania pasażerów. Zdaniem biegłych, świadek zmieniając swoje zeznania próbował symulować chorobę psychiczną.
Przypomnijmy. W lipcu zeszłego roku mężczyźni napadli i zabili dziewczynę, bo chcieli zdobyć pieniądze na fetowanie urodzin młodszego z nich. Obaj przyznali się do winy. W przeszłości byli już karani za rozboje i kradzieże.