Wrak atomowego okrętu podwodnego "Kursk" z trudem poddaje się rozbrojeniu. Co prawda ze stanowisk startowych udało się wyciągnąć już czternaście rakiet samosterujących "Granit", jednak nadal nie wiadomo, jak będą wydobywane co najmniej trzy pociski, które ciągle pozostają wewnątrz wraku.
Dowództwo rosyjskiej Floty Północnej zapewniało, że 22 rakiety, które znajdowały się na „Kursku”, przetrwały katastrofę w doskonałym stanie. Okazało się jednak, że nie wszystkie. Wszystkie rakiety były umieszczone w specjalnych kontenerach – stanowiskach startowych pod zewnętrznym pancerzem okrętu. Na każdej burcie znajdowało się po 11 pocisków. Okazało się, że trzy kontenery z lewej burty są uszkodzone i wyładunek rakiet w sposób standardowy jest niemożliwy. Wszystkie były umieszczone tuż za pierwszym przedziałem, gdzie doszło do eksplozji, która spowodowała katastrofę jednostki. Prawdopodobnie trzeba będzie palnikami wycinać z pancerza całe stanowiska startowe wraz z rakietą. Na razie nie wiadomo ile pocisków z prawej burty, trzeba będzie poddać podobnej procedurze. Rakieta samosterująca „Granit” ma ponad dziesięć metrów długości, a w jej głowicy znajduje się 700 kilogramów trotylu.
Wicepremier Rosji Ilja Klebanow zapewnił, że prawdopodobnie za dwa miesiące poznamy dokładne przyczyny katastrofy okrętu. Według niego, ekspertom badającym wrak okrętu "udało się odkryć wiele nowego", czego nie wiedziano, kiedy "Kursk" znajdował się jeszcze na dnie Morza Barentsa. Z wraku „Kurska” wydobyto dotąd 47 ciał marynarzy.
Rosyjski atomowy okręt podwodny "Kursk" zatonął wraz ze 118 osobami załogi w wyniku eksplozji na pokładzie. Doszło do niej z niewyjaśnionych dotychczas przyczyn w sierpniu zeszłego roku na Morzu Barentsa. Po ponad roku od tragedii wrak - bez części dziobowej - został wydobyty i odholowany do suchego doku w Roslakowie koło Murmańska.
12:10