Amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza ujawniła, że zatrudnia nowego szefa kuchni. Co więcej, zrobiła też wyjątek i zezwoliła mu na udzielenie wywiadu. Bez zdjęć, oczywiście.
Zanim Fred trafił do kuchni CIA, przez lata prowadził restaurację w Nowym Jorku. Miał już jednak dość monotonii i marzył o pracy szefa kuchni w dużej, bogatej korporacji. Po pomoc zwrócił się do prestiżowego amerykańskiego instytutu kulinarnego (CIA), którego jest absolwentem. Na propozycję nie czekał długo - zaoferowano mu posadę w solidnej formie w Wirginii.
Zdziwił się wprawdzie, gdy zaczęto wypytywać go o przeszłość i rodzinę – ale przecież nie takie rzeczy zdarzają się w poważnych korporacjach. Dopiero po sprawdzeniu życiorysu dowiedział się, że ma pracować dla elity amerykańskich szpiegów - CIA.
Fred pracę sobie chwali; ma dogodne godziny, zaskakująco wysoki budżet. Ale są też i niedogodności - nie może np. rozmawiać z klientami, a na każde opuszczenie kuchni musi mieć zezwolenie i przydzieloną eskortę.