Głodówkę w więzieniu w Wadowicach można uznać za zakończoną - uważa pułkownik Janusz Kierach, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie. Choć postulaty, protestujących od czwartku więźniów nie zostały spełnione, w piątek głodowało już tylko dwóch osadzonych.

Głodowy protest w Wadowicach rozpoczęło 60 więźniów. Protestujący domagali się czajników elektrycznych i prądu w celach przez całą dobę oraz możliwości robienia nieograniczonych zakupów w więziennej kantynie przez odwiedzające ich rodziny. Według ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Lecha Kaczyńskiego, protest nie oznacza, że w polskich zakładach karnych rygor jest zbyt mały. „Były takie czasy, kiedy tam było zdecydowane rozprzężenie, natomiast w tej chwili tak już nie jest” – uważa minister sprawiedliwości. Dyrekcja zakładu karnego w Wadowicach uznała postulaty więźniów za bezpodstawne i nierealne. Informacje o planowanej głodówce docierały do pracowników więzienia od zeszłego piątku. Służby więzienne wzmocniły straże, by nie doszło do buntu. Więzienie w Wadowicach ma kłopoty od lata zeszłego roku, kiedy to z zakładu zbiegł jeden więzień, wkrótce potem odnotowano drugą ucieczkę. Jednego udało się zatrzymać. Drugi - Ryszard Niemczyk - jednak wciąż pozostaje na wolności. To jeden z najgroźniejszych polskich przestępców, podejrzany o zabójstwo Andrzeja K. - pseudonim Pershing. Niemczyk cieszy się wolnością od października zeszłego roku. Po tej ucieczce dyrektor wadowickiego więzienia podał się do dymisji.

foto RMF FM

00:00