Nie milkną protesty organizacji kombatanckich po odwołaniu prezesa Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie", Bartosza Jałowieckiego. Kombatanci twierdzą, że odwołanie Jałowieckiego miało charakter polityczny, a winę za wadliwe przewalutowanie odszkodowań ponosi rząd. To właśnie przedstawiciele rządu naciskali na jak najszybsze podpisanie umowy partnerskiej między polską i niemiecką fundacją.

Kombatanci ze łzami w oczach mówili dziś, że będą współpracować z nowym szefem fundacji, ale tylko dlatego, że prosił ich o to były szef. Ludwik Krasucki, przedstawiciel kombatantów, jest jednak pewien, że Witold Krochmal niczego nie załatwi, bo w negocjacjach z Niemcami trzeba mieć stosowną wiedzę i doświadczenie: "Tej roli nie spełni nikt, kto będzie w tej sprawie świeżutki jak zielony szczypiorek". I rzeczywiście to, co mówi Witold Krochmal może budzić wątpliwości: "Przedstawimy pewne koncepcje, które pozwolą w jakiś sposób doprowadzić do sytuacji, w której osoby, którym się należy odszkodowanie dostaną to w takiej wielkości w jakiej się należy". Jakie mają być te koncepcje i w jaki sposób doprowadzą one do szczęśliwego końca tego prezes Krochmal powiedzieć nie chciał.

Odwołania Jałowieckiego nie chcą komentować przedstawiciele niemieckiej Fundacji "Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość". Jej rzecznik Kai Henning powiedział RMF, że mimo iż współpraca z dotychczasowym zarządem układała się poprawnie, ostatnie tygodnie były wyjątkowo nerwowe. Henning liczy, że współpraca z nowym szefem polskiej Fundacji będzie się układać dobrze. Za sześć dni Niemcy przyjadą do Warszawy, by omówić sytuację z nowym zarządem.

foto RMF

18:00