Były oficer wywiadu wojskowego PRL Jerzy Klemba może przyjechać do Polski z Wenezueli. Warszawski Sąd Okręgowy przyznał mu wczoraj list żelazny - pod warunkiem jednak, że w ciągu miesiąca Klemba wpłaci 50 tysięcy złotych poręczenia. Pieniądze te mogą przepaść, jeśli nie będzie stosował się do zaleceń prokuratury i sądu.

List żelazny daje możliwość odpowiadania z wolnej stopy w zakresie zarzutów objętych przez ten list. Klemba chce przybyć do Polski ponieważ, jak twierdzi, ma ważne informacje do ujawnienia w sprawie Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. W filmie Telewizji Polskiej "Dramat w trzech aktach" mówił, że razem ze swym wspólnikiem Heathcliffem Pineiro przekazywali pieniądze pochodzące z FOZZ-u na rzecz Porozumienia Centrum, ówczesnej partii braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Klemba twierdził, że był świadkiem przekazywania Jarosławowi Kaczyńskiemu 10 tysięcy dolarów. Kaczyńscy zaprzeczają. "Pan Klemba nie może przedstawić żadnej prawdy na nasz temat, bo my nigdy pana Klemby nie spotkaliśmy” - komentuje decyzję warszawskiego sądu Lech Kaczyński. "Niczego co byłoby prawdziwe powiedzieć nie może bo raz jeszcze powtarzam: cała sprawa wiązania nas, choćby pośredniego ze sprawą FOZZ-u, jest wstrętną polityczny prowokacją wymierzoną w ludzi, którzy coś w Polsce chcieli zmienić" - powiedział Kaczyński.

Jerzy Klemba jest poszukiwany listami gończymi pod takimi samymi zarzutami, jak aresztowany w czerwcu Pineiro. Temu ostatniemu prokuratura zarzuciła już zagarnięcie 2 milionów złotych na szkodę firmy Impexmetal i wyłudzenie 800 tysięcy złotych od Banku Depozytowo-Kredytowego w Lublinie. Klemba ma obowiązek stawiać się na każde wezwanie sądu oraz prokuratury prowadzącej śledztwo przeciwko niemu. Nie wolno mu też zmieniać podanego przezeń miejsca pobytu w kraju.

06:40