Od kilku dni przerażeni turyści dzwonią do ratowników górskich, że w Tatrach ryczą niedźwiedzie i boją się iść dalej. Taka sytuacja powtarza się co roku o tej porze. Przeraźliwe ryki słychać jesienią od września do listopada. To jednak nie niedźwiedzie, a jelenie, dokładniej byki - samce jelenia mają swoje rykowisko.
Ryk byka bywa rzeczywiście przerażający. Pojawia się zazwyczaj wieczorami, już po zapadnięciu zmroku, a głos dużego samca bywa bardzo donośny i często spotęgowany przez tatrzańskie echo.
Jest to okres rui. Samce nawołują siebie nawzajem, odstraszają konkurentów i starają się zwabić samice do siebie. - mówi Jarosław Rabiasz z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Im głośniej byk zaryczy, tym ma większe szanse na godowy sukces. Liczy, że konkurencyjni osobnicy przestraszą się i ustąpią, a samice będą chciały spotkać się z takim głośnym i pewnym siebie "kawalerem". Jeśli jednak samce nie chcą uznać wyższości głosu konkurenta, dochodzi do starć i walki na rogi.
Nieświadomi jelenich obyczajów turyści stają na szlaku przerażeni, kiedy słyszą głośny ryk. Zdarzały się paniczne ucieczki, czasami nawet na drzewa.
Turyści się boją, ponieważ bardzo często ten ryk jelenia biorą za ryk niedźwiedzia. Nie wiedzą, że niedźwiedzie tak nigdy nie ryczą i właściwie niedźwiedzie w ogóle nie ryczą - mówi Rabiasz.
Słysząc jesienią w Tatrach ryk zamiast się bać, lepiej się upajać tym dźwiękiem. Lepiej jedna nie odpowiadać na niego, by byk nie potraktował nas jako konkurenta w zalotach do łań, czyli samic jelenia.