Niektórzy poddają się przy pierwszej porażce, wygrywają jednak ci, którzy mimo ciężkiej sytuacji cały czas próbują - mówi Jarosław Hampel, żużlowiec, dwukrotny indywidualny mistrz świata, który w tym roku angażuje się w SZLACHETNĄ PACZKĘ.
Jakub Marczyński, SZLACHETNA PACZKA: Jak zaczęła się Twoja historia z żużlem?
Jarosław Hampel: Zawsze pasjonowały mnie motocykle. Kiedy miałem 9 lat, poszedłem na zawody. Po obejrzeniu tego widowiska coś się we mnie zmieniło, poczułem, że chcę spróbować sił w tym sporcie. W wieku 13 lat okazało się, że całkiem dobrze sobie radzę i czuję motocykl. Miałem smykałkę do szybkiej nauki jazdy. Żużel jest specyficzną dyscypliną, to nie jest motocykl, który ma hamulce, skręca się w prawo i lewo. Szybko się w tym odnalazłem i po prostu wiedziałem, że chcę to robić. Tak jest do dnia dzisiejszego. Czasami przychodzą chwile zwątpienia i gorsze momenty, ale kiedy robisz to, co kochasz i co jest twoją pasją, łatwiej przezwyciężyć takie słabości.
Czy w dzieciństwie musiałeś rezygnować z tego, co było powszechnie akceptowane w twoim środowisku znajomych?
Moi koledzy niemal codziennie ganiali za piłką, też to uwielbiałem. Na boisku potrafiliśmy spędzić kilka godzin. Nie zawsze jednak mogłem z nimi grać, bo miałem obowiązki, wyjeżdżałem na treningi żużlowe. Następnego dnia koledzy znowu wychodzili na boisko, a ja przygotowywałem cały sprzęt, myłem i czyściłem. Zajmowało to kilka godzin.
Jakie cechy charakteru powinna mieć osoba, która chce walczyć na motorze?
Na pewno odwaga, może troszeczkę brawury, która czasami jest wskazana. Oprócz tego spryt, dzięki któremu potrafimy wykorzystać błędy przeciwnika, spostrzegawczość i refleks. Wszystkie te cechy są istotne, bo wykorzystujemy je podczas walki.
Pamiętasz moment największego triumfu? Co dla ciebie jest największym zwycięstwem do tej pory?
Największym zwycięstwem było dla mnie to, że wygrałem jedną z kilku rund mistrzostw świata. Kiedy się to stało, byłem przeszczęśliwy, to jest uczucie nie do opisania. W tym roku w zawodach drużynowych występowaliśmy z bardzo młodym składem, jeszcze niedoświadczonym. W pewnym momencie meczu zaczęliśmy przegrywać znaczną liczną punktów. Widziałem jednak, że nikt się nie poddaje, wszyscy chcą, by kolejny bieg był tym lepszym występem. W końcówce dogoniliśmy Duńczyków, wynik był prawie równy. Ja startowałem jako ostatni, ode mnie zależało kto wygra. Stanąłem z pełną mobilizacją i stuprocentowym zaangażowaniem. Wyjechałem i zdeklasowałem rywali, w efekcie wygraliśmy całe zawody.
Kto w ciebie wierzył i dawał ci do zrozumienia, że jesteś dobry?
W sporcie jest raz lepiej, raz gorzej. Fajnie mieć w swoim otoczeniu ludzi, którym zależy na twoim dobrym wyniku. Ja takich mam, to zespół z którym współpracuję, trenerzy. To ludzie, którzy we mnie wierzą i nigdy nie wątpili. Kiedy przychodziły gorsze momenty, czy słabsze występy, nie rozpamiętywali tego typu wydarzeń, wręcz kazali mi o nich nie myśleć. Podnosili mnie na duchu. Dzięki ich dobrym słowom w chwili delikatnego kryzysu potrafiłem szybko się z niego otrząsnąć i wierzyć, słabszy występ był przypadkiem, wpadką.
Jarku, przekazujesz Paczce symbol zwycięstwa. Możesz powiedzieć dlaczego jest on dla Ciebie tak ważny?
Przekazuję mój kask, w którym ścigam się w zawodach sportowych. Jest to element, bez którego nie mógłbym uprawiać tego sportu. Mogę zmienić okulary, wystartować bez rękawiczek, ale bez kasku nie będę ścigał się na motocyklu.
Ten kask towarzyszył ci w szczególnym momencie...
Towarzyszył mi z wielu ważnych momentach sportowych, również wtedy, gdy odnosiłem największe sukcesy. Ten kask kojarzy mi się z wieloma fajnymi momentami, kiedy stałem na podium, wygrywałem rundy grand prix mistrzostw świata.
SZLACHETNA PACZKA chce dawać ludziom impuls do tego, by samodzielnie podejmowali wyzwania i zmieniali życie na lepsze. Jak zmotywowałbyś ludzi do walki?
Uważam, że najgorsza jest rezygnacja. Wciąż musimy próbować robić coś lepiej, ważna jest wytrwałość w dążeniu do celu. Niektórzy poddają się przy pierwszej porażce, wygrywają jednak ci, którzy mimo ciężkiej sytuacji cały czas próbują.
SZLACHETNA PACZKA ma już czternaście lat. Po raz pierwszy została zorganizowana w Krakowie w 2000 roku. Wtedy grupa studentów duszpasterstwa akademickiego prowadzona przez ks. Jacka Stryczka (dziś prezesa Stowarzyszenia WIOSNA) obdarowała 30 ubogich rodzin. Dzisiaj projekt SZLACHETNEJ PACZKI ma charakter ogólnopolski i jak żadna inna akcja charytatywna w Polsce łączy działania setek tysięcy osób. Tylko w 2013 roku SZLACHETNA PACZKA dotarła do 17 684 rodzin w potrzebie oraz zjednoczyła ponad półtora proc. Polaków!
Dziękuję za rozmowę!