W kontekście tzw. afery Rywina bardzo często pojawia się pomysł sprywatyzowania programu II TVP. Odkupieniem od państwa jednego z kanałów byli zainteresowani dwaj rywalizujący na rynku mediów elektronicznych potężni gracze: Agora oraz ciągle nie do końca jeszcze rozpoznana koteria powiązanych z SLD decydentów kierujących państwową telewizją i radiem.

W związku z zamieszaniem wokół mediów, warto się zastanowić, jaka powinna być telewizja państwowa i czy jej prywatyzacja to dobry pomysł.

Jak zauważa prof. Wiesław Godzic, znawca mediów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, telewizja publiczna powinna być przede wszystkim odpolityczniona. W Stanach Zjednoczonych są dwie zasady, które mówią, pod jakimi warunkami może istnieć telewizja publiczna. Po pierwsze, centrala jest po to, by chronić od polityków. A druga zasada, te telewizje muszą się wymieniać materiałami i mają pełną autonomiczność w regionie - mówi prof. Wiesław Godzic.

A polska telewizja publiczna – jak z kolei mówi Dorota Piątek, specjalistka od mediów na Uniwersytecie Poznańskim - zachowuje się trochę jak „pijany chodzący od płota do płota”. Wypełnia te ustawowe zobowiązania, pokazuje kulturę wysoką, ale gdzieś tam w środku nocy. Chodzi właściwie o spełnienie wymogu ilościowego.

Jeśli chodzi zaś o prywatyzację telewizji publicznej, jak zauważa prof. Wiesław Godzic, po aferach, których głównym „bohaterem” jest Dwójka TVP, wszyscy będą się jej bali, a to - jak podkreśla – ogromny błąd. Prywatyzacja nie jest złem. Problem w tym, jakiego typu to prywatyzacja. Kto do niej przystępuje, kto o niej wie. Czy jest wolność w zakresie prywatyzacji.

Na temat prywatyzacji telewizji publicznej, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji posłuchaj także w relacji reporterki Doroty Wiśniewskiej, która rozmawiała z Dorotą Piątek, specjalistką od mediów na Uniwersytecie Poznańskim.

14:50