Prawdopodobnie usterka techniczna była przyczyną porannej katastrofy egipskiego samolotu – poinformował resort lotnictwa cywilnego w Egipcie. Jednocześnie władze wykluczyły hipotezę, że na pokładzie maszyny wybuchła bomba. W wypadku zginęło 148 osób, w większości francuskich turystów.

Strona francuska informuje, że samolot miał problemy przy starcie, spadł w chwili, gdy próbował wykonać skręt, aby prawdopodobnie zwrócić na lotnisko w Szarm el-Szejk.

Maszyna leciała z wypoczynkowej miejscowości nad Morzem Czerwonym do Kairu, skąd po krótkim postoju i wymianie załogi, miała wyruszyć w rejs do Paryża. Samolot zniknął z radarów kairskiego lotniska tuż po starcie. Wieża kontrolna nie otrzymywała jednak żadnych sygnałów od pilotów.

Egipska firma lotnicza Flash Air, która wyczarterowała samolot francuskiej turystycznej agencji (organizatorowi noworocznej wyprawy z Paryża) dysponowała dwoma Boeingami 737, wyprodukowanymi w 1993 roku. Oba samoloty – jak zapewniono - były regularnie poddawane przeglądom w Norwegii. Przed ostatnim lotem feralnego Boeinga nie notowano żadnych problemów technicznych w samolocie.

Na Morzu Czerwonym, 12 kilometrów od wybrzeża, trwa akcja poszukiwań ofiar, a także szczątków samolotu. Jak do tej pory wydobyto tylko jedno ciało oraz wiele małych fragmentów rozbitej maszyny.

Naoczni świadkowie twierdzą, iż nie słyszeli żadnego odgłosu eksplozji - jedynie uderzenie maszyny o wodę. W miejscu, gdzie zatonął wrak samolotu, głębokość morza wynosi kilkaset metrów, co może uniemożliwić nurkom dotarcie do wraku i odzyskanie tzw. czarnej skrzynki.

Na miejsce tragedii udał się w sobotę w południe egipski minister lotnictwa cywilnego Ahmed Szafik

13:40