Co najmniej 18 osób zginęło, a ponad 45 zostało rannych w zamachu w miejscowości Meggido na północy Izraela. Potężny samochód-pułapka eksplodował w pobliżu zatłoczonego autobusu. Izrael oskarżył Jasera Arafata o zachęcanie terrorystów do ataków. Do zamachu przyznał się Islamski Dżihad.

Celem ataku był autobus jadący z Tel Awiwu do Tybieriady nad Jeziorem Genezaret. Jechało nim wielu żołnierzy i oficerów armii izraelskiej. Ładunek wybuchowy był wyjątkowo duży: z autobusu pozostały tylko szczątki. Stan kilkunastu rannych określany jest jako bardzo ciężki.

Do zamachu przyznał się Islamski Dżihad. Działająca w Bejrucie telewizyjna stacja Hezbollahu - Al-Manar TV - oświadczyła, że atak przeprowadziły Brygady Jerozolimy, militarne skrzydło Islamskiej Dżihad. Izraelskie władze po raz kolejny oskarżyły palestyńskiego przywódcę Jassera Arafata o zachęcanie terrorystycznych organizacji do ataków przeciwko Izraelowi. W Jerozolimie zbiera się gabinet bezpieczeństwa, by ustalić sposób odwetu za atak.

Atak przeprowadzono dokładnie w 35. rocznicę wybuchu Wojny Sześciodniowej. Meggido, miasto na granicy Izraela z palestyńskim Zachodnim Brzegiem Jordanu, to nomen omen biblijny Armagedon - miasto, w którym, według biblijnych przepowiedni, ma się rozegrać ostatnia bitwa dobra ze złem, czyli koniec świata.

Posłuchaj relacji korespondenta RMF, Elego Barbura:

Do zamachu doszło w momencie kolejnej amerykańskiej mediacji między Izraelem a Palestyńczykami. Na Bliskim Wschodzie przebywa szef CIA George Tenet, który już wczoraj rozmawiał z przywódcą Palestyńskiej Autonomii Jasserem Arafatem na temat reformy palestyńskich służb bezpieczeństwa.

Od czasu wybuchu palestyńskiej intifady we wrześniu 2000 roku Palestyńczycy przeprowadzili ponad 60 zamachów samobójczych. Od tego czasu łącznie zginęło co najmniej 1380 Palestyńczyków i ponad 480 Izraelczyków.

Foto; Archiwum RMF

11:45