Moskiewski sąd miejski potwierdził wszystkie zarzuty postawione przez prokuraturę Michaiłowi Chodorkowskiemu. Teraz były szef firmy naftowej Jukos czeka na ogłoszenie wyroku. Grozi mu nawet do 10 lat więzienia.
Przed sądem w Moskwie rozpoczęto wczoraj odczytywanie wyroku; sędzia Irina Kolesnikowa przedstawiła na razie zaledwie dziesiątą jego część.
Ale nikt w Moskwie nie wierzy w łagodny wymiar kary; adwokaci byłego rosyjskiego oligarchy sądzą, że można się spodziewać bardzo surowego wyroku.
W ciągu godziny, gdy sąd odczytywał wyrok, stało się oczywiste, że jest on skazujący. I w pełni powtarza akt oskarżenia w tych punktach, które sąd zdążył dzisiaj ogłosić - powiedział dziennikarzom mecenas Jurij Szmidt.
Według obrońców, sąd uznał za udowodnione m.in. przywłaszczenie sobie akcji kilku firm, a także machinacje finansowe. Wiele wskazuje na to, że wyrok może być tak wysoki, jak zażądał prokurator, czyli 10 lat więzienia. Kiedy jednak usłyszymy werdykt, nie wiadomo.
Chodorkowski siedzi w areszcie już prawie dwa lata. Powszechnie uważa się, że sprawa Chodorkowskiego ma przede wszystkim wymiar polityczny.