W Izmicie - epicentrum kataklizmu - rozjuszony tłum głodnych ludzi zaatakował konwój z dostawami chleba, wjeżdżający do miasta.

Zaczyna brakować nie tylko żywności lecz także wody. Nie ma prądu i gazu. Nie działają też telefony. Większość mieszkańców tureckich miast w strefie wstrząsów, już drugą noc spędziła pod gołym niebem - część obawiała się powtórzenia tragedii i nie wróciła do swoich domów - inni nie mają gdzie się schronić.

Czterdzieści osiem godzin po tragicznym trzęsieniu, pod gruzami zawalonych domów w samym Izmicie znajduje się prawdopodobnie około dziesięciu tysięcy osób. Naoczni świadkowie jeszcze wczoraj wieczorem mówili o odgłosach, świadczących, iż część zasypanych żyje. Akcja ratunkowa trwa też w zachodnich dzielnicach Stambułu.

ISTAMBUL 39S

W akcji biorą udział ratownicy z całego świata. W Turcji jest już czternasto-osobowa grupa ratowniczo-poszukiwawcza Państwowej Straży Pożarnej z Nowego Sącza. Strażacy wyjechali wczoraj z Krakowa. Wszyscy wcześniej brali udział w przeszukiwaniu zawalonych i zniszczonych budynków na przykład po wybuchu gazu w Tychach. To właśnie oni poszukiwali też zaginionej w maju w Krakowie trzy i pół letniej Magdy. Specjalnie wyszkolone psy potrafią znaleźć człowieka nawet dziesięć metrów pod ziemią.

STRAZ_2 - 0.31

Na lotnisku w Balicach był Marek Balawajder. Polacy pojechali na razie na 7 dni, skierowano ich w rejon oddalony około 50-ciu kilometrów od Stambułu.