W Bytomiu zarejestrowano Związek Wypędzonych z Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej. To reakcja na propagandową ofensywę niemieckich przesiedleńców z ziem, które po II wojnie światowej znalazły się w granicach Polski. Jednym z celów związku jest obrona przed roszczeniami Niemców.
Kresowianie nie chcą być kojarzeni tylko z lwowską piosenką i nostalgicznymi biesiadami. Obawiają się niemieckich roszczeń wobec mieszkańców zachodniej i północnej Polski, tym bardziej, że większość z nich pochodzi z wschodniej części dawnej Rzeczpospolitej: Mamy obowiązek dzisiaj przypominać, że roszczenia będą dotyczyły nas, Kresowian, wypędzonych - mówi mec. Jan Skalski, jeden z założycieli związku.
Skalski odmawia jednocześnie Niemcom prawa do nazywania się wypędzonymi: My wykazujemy, że oni nie są w żadnym przypadku wypędzonymi, są to osoby wysiedlone. Chce, by jego organizacja stała się masowa i miała taką siłę, jak związki niemieckie.
W Berlinie uważa się, że związki wypędzonych zarówno z Niemiec, jak i z Polski, tworzyć będą pewną atmosferę wokół tematu, który został ostatnio podgrzany. Związki takie zajmować się będą lobbingiem, tworzyć będą pewną otoczkę, a procesy mogą wytaczać pojedyncze osoby, tym bardziej, że nie ma prawnej możliwości odzyskania mienia pozostawionego na wschodzie.
Chodzi przede wszystkim o sądy na Ukrainie, Białorusi i w Rosji. Nie dość, że tamtejsze wymiary sprawiedliwości zablokują jakiekolwiek pozwy, to takich decyzji nie będzie można jeszcze kwestionować np. w Luksemburgu.
19:55