Operacja izraelskich wojsk w rejonie palestyńskiego Hebronu. Zginął co najmniej jeden Palestyńczyk, a 17 zostało rannych. Wcześniej w wyniku palestyńskiego ostrzału w tym samym rejonie zginął żydowski osadnik. Obie strony oskarżają się wzajemnie o rozlew krwi.

Lider Autonomii Palestyńskiej, Jaser Arafat podkreśla, że Palestyńczycy nie mają innego wyjścia i muszą się jakoś bronić. "Czego się można spodziewać od ludzi, którzy tracą dach nad głową, których rodziny i przyjaciele zostali zabici lub ranni?" – twierdzi Arafat. Izraelski minister komunikacji, Reuven Rivlin odpowiada, że państwo żydowskie nie może z założonymi rękami patrzeć jak w kolejnych palestyńskich atakach giną Izraelczycy. "Czy Arafat na prawdę wierzy, że nie będzie z naszej strony odwetu? Przecież sam nas do tego zmusza!" – argumentuje. Błędne koło więc się zamyka. Dokładnie miesiąc temu w palestyńsko - izraelskim konflikcie ogłoszone zostało zawieszenie broni. Od tego czasu zginęły już jednak 32 osoby - dwudziestu Palestyńczyków i dwunastu Izraelczyków.

foto: RMF

8:50