Do gwałtownych starć doszło na ulicach stolicy Wenezueli, Caracas. Policja otworzyła ogień do tłumu demonstrantów, po tym, jak zwolennicy i przeciwnicy prezydenta Hugo Chaveza zaczęli do siebie strzelać z broni palnej. Ranne zostało co najmniej trzy osoby, w tym funkcjonariusz policji.
Policja użyła gumowych kul, gazów łzawiących i pałek. Kilkudziesięciu osobom trzeba było udzielić pomocy medycznej. Jak podają agencje, starcia sprowokowali zwolennicy prezydenta. Opozycjoniści odpowiedzieli im kamieniami i petardami.
Do zamieszek doszło w pobliżu największej bazy wojskowej w Caracas, Fortu Tiuna. Przeciwnicy Chaveza chcieli dotrzeć do bazy i namówić żołnierzy do wypowiedzenia posłuszeństwa prezydentowi. Wcześniej jednak w okolice fortu dotarli ludzie wierni prezydentowi.
Od początku grudnia w Wenezueli trwa strajk powszechny, który ma zmusić Chaveza do dymisji.
Foto: Archiwum RMF
22:40