"Nikt nie wygra, jeśli będzie miała miejsce bitwa między inwestorami indywidualnymi i profesjonalnymi" - mówi James Early, analityk finansowy. W ten sposób odniósł się do głośnej od kilku dni sprawy, gdzie grupa użytkowników serwisu Reddit skrzyknęła się, aby zakupić wspólnie akcje upadającej sieci sklepów z grami GameStop. Wywindowali oni ceny akcji spółki o kilkaset procent i nie było to przypadkowe działanie. Zagrali na nosie wielkim graczom, a dokładnie wielkim funduszom hedgingowym.
W ciągu ostatnich kilku dni niektóre spółki na giełdzie notują ekstremalną zmienność cen swoich akcji. Między innymi zapomniana już nieco sieć z grami komputerowymi - GameStop.
Sprzedawca konsol zanotował ogromny wzrost cen akcji po tym, jak użytkownicy serwisu Reddit postanowili za pomocą aplikacji Robinhood zakupić masowo i w tym samym momencie akcje tej spółki.
Ceny błyskawicznie poszybowały. Zwyżki sięgnęły kilkuset procent.
Działanie użytkowników z działu "WallStreetBets" nie było przypadkowe. Wywołali giełdowe powstanie i zagrali na nosie grubym rybom, a dokładniej funduszom grającym na spadki.
Ogromny wzrost akcji doprowadził do wielomiliardowych strat dużych graczy.
Krótka sprzedaż (z ang. short-selling) czy gra na spadki to sytuacja, w której inwestor zakłada, że cena danych akcji w najbliższym czasie spadnie.
Żeby obstawić taką przecenę, inwestor musi pożyczyć pakiet akcji od innego - większego inwestora. Dla przykładu - niech to będzie fundusz hedgingowy zgłaszający się w tym celu do towarzystwa inwestycyjnego. Pożyczający dostaje za to wynagrodzenie.
Grający na spadki inwestor sprzedaje akcje, a następnie - po spadku ich cen - kupuje, aby oddać tyle samo, ile pożyczył. Jeśli po sprzedaży faktycznie kupi je po niższej cenie - zarabia różnicę.
W sytuacji, gdy akcje GameStop drastycznie wzrosły, to straty funduszy oczekujących spadków cen okazały się ogromne. Mowa o miliardach dolarów.
Cena akcji spółki GameStop wzrosła z 17,25 dolara w pierwszym dniu sesyjnym tego roku do... 325 dolarów w piątek.
W tarapaty wpadł znany inwestor, fundusz hedgingowy - Citron Research.
W obliczu skrajnych wahań cen akcji, amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) ogłosiła, że ściśle monitoruje i ocenia ekstremalną zmienność cen niektórych akcji.
Ostrzegła też przed manipulacyjną działalnością handlową w celu ochrony inwestorów.
Dla Jamesa Early, analityka finansowego, walka między małymi inwestorami a profesjonalnymi instytucjami inwestycyjnymi wskazuje, że "płotki" mają teraz możliwość przeciwstawienia się profesjonalistom.
Jak zaznacza, "nadal brakuje im zdolności analitycznych".
Wcześniej, wszyscy ci mali chłopcy grali samodzielnie i prawie zawsze przegrywali z dużymi profesjonalnymi instytucjami. Teraz mogą się zjednoczyć i stać się siłą - powiedział Early.
Dodał, że to nie oznacza zwycięstwa dla małych inwestorów. Podkreślił, że w tym stałym przeciąganiu liny zwycięzcy nie będzie.
Nie uważam, że wycofanie się z rynku wielkich funduszy to wygrana prywatnych inwestorów (m.in. użytkowników Reddit - przyp. red.) Duzi gracze są bardzo pożyteczni dla rynku, oni "oczyszczają rynek" i chronią inwestorów - podkreslił James Early.
Jak zauważa portal Business Insider - to, co w ostatnich dniach i tygodniach działo się na akcjach GameStopa, może mieć bardzo niekorzystne konsekwencje z punktu widzenia efektywności rynku kapitałowego.
Akcje spółek ze znacznym udziałem krótkich pozycji od wielu miesięcy zachowują się lepiej od szerokiego rynku, co bije w zajmujących takie pozycje inwestorów - czytamy na portalu.
W rezultacie short-sellerzy mogą coraz bardziej obawiać się obstawiać przecenę nawet w przypadkach ewidentnego przewartościowania akcji czy dowodów na malwersacje finansowe.
To oznaczałoby rozmontowanie jednego z nielicznych mechanizmów chroniących rynek przed powstawaniem baniek spekulacyjnych, z których największe mogą nawet prowadzić do światowych kryzysów gospodarczych.