"Ceny na ten rok są zatwierdzone. Jeśli chodzi o rachunki, które wpływają do gospodarstw domowych, one są stabilne. Nie chcemy wstrząsów dla kieszeni konsumenta" - zapewnia w rozmowie z dziennikarzem RMF FM prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando. "Wszystko zależy od miejsca w kraju. To są różnice w okolicy złotówki miesięcznie" - dodaje.
Nie jestem pewny, czy dobrze byłoby, aby miesięczne opłaty za prąd były mniejsze. To mogłoby oznaczać poważny kryzys dla branży i trudną przyszłość. Na dzisiaj nie wiem, co prezesi spółek energetycznych położą na moim biurku, biurku prezesa URE, jakie to będą propozycje cenowe. Uważamy za nasz sukces to, że ceny energii będą stabilne w kolejnym roku - mówi Maciej Bando. Ta stabilność wynika z jednej strony tego, że ceny energii jako towaru lekko spadają i dzięki temu kompensują w części obowiązki nałożone przez ustawodawcę w części dystrybucyjnej - tłumaczy. Na rachunku mamy do czynienia z dwiema częściami, w przybliżeniu w proporcjach 50:50, one wzajemnie kompensują się - dodaje.
Wątpliwości związane ze stabilnością cen mają eksperci rynku energii. Robert Zajdler z Instytutu Sobieskiego przekonuje, że ceny prądu są trudne do przewidzenia i wyobraża sobie sytuację, w której rosną szybciej. Polskie firmy energetyczne mają sporo inwestycji. To inwestycje w nowoczesne technologie jeśli chodzi o infrastrukturę przesyłową. Do tego dochodzą koszty dystrybucji i przesyłu. To zależy od kilku zmiennych. Znaczenie może mieć to, że Polska jeśli chodzi o rynek energii elektrycznej jest stosunkowo izolowana. Zakres wymiany transgranicznej jest poniżej 10 procent. Ryzyka związane ze wzrostem czy spadkiem cen bardziej odbijają się o ryzyka rynku krajowego - podkreśla Robert Zajdler.
Więcej za prąd możemy zapłacić za trzy lata. Wraz z ustawą o rynku mocy, która wejdzie w życie w 2021 roku, cena obejmie nie tylko energię, ale też gotowość do jej dostarczenia, czyli właśnie tak zwaną moc. To spowoduje wzrost cen.
(j.)