Wkraczanie w dorosłość nie jest łatwe dla nikogo. Najlepiej wiedzą o tym jednak wychowankowie domów dziecka. Ktoś, kto zasad życia uczy się w placówce wychowawczej ma prawo bać się samodzielności. Gdy dodamy do tego niewielką pomoc materialną ze strony państwa, mamy niemal gotowy obraz niepewnej perspektywy dorosłego życia takiej osoby.

Pełnoletni wychowanek domu dziecka otrzymuje pomoc finansową w momencie kiedy opuszcza placówkę, czyli w wieku 18 lat albo później, o ile uczy się w szkole średniej. Największym problemem jest los tych, którym w szkole nie szło i po przekroczeniu pełnoletności, jeśli nie mają pracy – a najczęściej nie mają – właściwie znajdują się na buku.

Aby otrzymać „wyprawkę” z miejskiego ośrodka pomocy trzeba gdzieś mieszkać. Za co jednak wynająć pokój? Błędne koło...

Jednorazowa wypłata na tzw. usamodzielnienie waha się od 1600 do 6500 złotych. Młodzi ludzie na ogół nie umieją żyć samodzielnie. Kto miał ich nauczyć planowania wydatków, robienia zakupów? Większość do tej samodzielności podchodzi więc z lękiem.

Niestety, inicjatywy - np. takie, jak grupy usamodzielnienia się - które uczą dorosłości to rzadkość. Krakowski ośrodek pomocy społecznej zdecydował się jednak na właśnie taką formę opieki nad dziećmi.

Trzy 12-osobowe grupy zajmują trzy przestronne mieszkania. Pod okiem wychowawców uczą się normalnego życia. Jedno z takich mieszkań odwiedziła

Grażyna Bekier. Posłuchaj:

23:05