Zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury za 28 dni, dzwoniąc za granicę, powinniśmy mieć możliwość wyboru operatora. Nadal jednak nie wiadomo, na jakich zasadach będzie się to odbywać, ile za to zapłacimy i wreszcie czy w ogóle tak się stanie właśnie 1 stycznia.

Telekomunikacja Polska SA proponuje, by z możliwością wyboru operatora poczekać do 3 stycznia. Inni operatorzy twierdzą, że te trzy dni to olbrzymie pieniądze, które TP SA chce zgarnąć do swojej kasy. Jak wiadomo, na początku roku wykonujemy setki rozmów z życzeniami do bliskich. Część z nich to połączenia zagraniczne. Średnio taka rozmowa trwa 3 minuty. W TP SA trzeba zapłacić za to ok. 7 zł, u innych – jak deklarują operatorzy – o złotówkę mniej.

Takiej szansy jednak nie będzie: Naszym zdaniem jest to wyraźna chęć zarobienia w pewien sposób pieniędzy. To właśnie 1,2 stycznia Polacy dzwonią do swich rodzin na całym świecie, składając życzenia noworoczne - uważa Marcin Gruszka z Niezależnego Operatora Międzystrefowego. Jego zdaniem w tych dniach operator może zarobić tyle, ile średnio w ciągu miesiąca. NOM uważa, że jest przygotowany do uruchomienia rozmów międzynarodowych. Według niego winna jest Telekomunikacja Polska, która specjalnie zwleka.

„Tepsa” twierdzi z kolei, że to inni są nieprzygotowani. Nie przeczy jednak, że chciałaby całą sprawę opóźnić. Tak, by 1 stycznia nie wprowadzać takich trudnych rozstrzygnięć organizacyjnych, technicznych - tłumaczy Witold Rataj z TP SA. Wszystko wskazuje więc na to, że ostatnie słowo w tym starciu będzie miał monopolista, dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak biernie czekać i płacić. Więcej.

10:00