Rośnie produkcja, firmy coraz więcej sprzedają w kraju i za granicą, z wieloletniej recesji wychodzi budownictwo, spada bezrobocie – choć tylko nieznacznie. To ostanie dobre wiadomości przekazane przez Główny Urząd Statystyczny.
Za wcześnie jednak mówić o gospodarczym boomie – ostrzegają statystycy. Cały czas istnieje bowiem duże ryzyko, że gospodarka tylko lekko się ożywiła i to przede wszystkim z powodu wejścia Polski do Unii.
Owszem można mówić o efekcie 1 maja – twierdzi Janusz Witkowski wiceprezes GUS-u. To ściganie się z VAT-em, ale także przechytrzenie cen, bo mieliśmy tu także troszkę taką psychozę integracyjną. Obawiano się, że ceny po 1 maja wzrosną i dlatego wcześniej kupiliśmy więcej towarów, przedsiębiorstwa zwiększyły produkcje, lawinowo wzrosła sprzedaż mieszkań, firmy w wyścigu z większym VAT-em masowo kupowały samochody z kratką - tłumaczył Witkowski.
Niestety, te dobre informacje nie przekładają się jeszcze na trwały wzrost liczby miejsc pracy. Wprawdzie bezrobocie spadło, ale tylko nieznacznie; bez pracy było 3173800 osób, czyli 20 proc. społeczeństwa. W porównaniu z marcem to o pół punktu procentowego mniej.
Przy tej skali zjawiska są to tylko optymistyczne akcenty – tłumaczyła na konferencji prasowej Halina Dmoc wiceprezes GUS-u. Na poważniejsze zmiany trzeba jeszcze poczekać. Niewykluczone, że spadek bezrobocia może być spowodowany wiosną i rozpoczęciem prac sezonowych.