28 lutego mija przewidziany w europejskim kalendarzu termin, w którym Polska zobowiązała się dostosować do wymogów unijnych ustawę o rynku mediów elektronicznych. Tymczasem o kształt ustawy KRRiT spiera się z przedstawicielami mediów prywatnych. Swojego stanowiska w sprawie spornego projektu nadal nie określił rząd i coraz mniejsza jest szansa na to, by spór zakończył się na czas, a parlament uchwalił i lepsze prawo.

Przeciw projektowi zmierzającemu do skrajnego uzależnienia nadawców od KRRiT, a tym samym od rządzących w danym momencie polityków - protestują wszystkie liczące się prywatne stacje telewizyjne i radiowe. Projekt leży teraz na biurku ministra kultury, Andrzeja Celińskiego, bo to on w imieniu rządu będzie przedstawiał nowelizację Sejmowi. W przyszłym tygodniu minister będzie prowadził konsultacje w sprawie projektu, najpierw z prawnikami, potem z nadawcami prywatnymi. Jeszcze w tym miesiącu minister, rząd i parlament będą musieli odpowiedzieć, czy polskie media obronią się przed zagraniczną konkurencją. Po rozszerzeniu Unii zachodnie koncerny radiowe i telewizyjne już bez ograniczeń prawnych czy kapitałowych będą mogły inwestować w naszym kraju.

Nadawcy i eksperci twierdzą, że tylko silne, duże polskie grupy medialne będą w stanie sprostać konkurencji światowych potęg. Minister kultury Andrzej Celiński uważa podobnie: „Obrona własnego rynku i dbałość o własny rynek jest dla każdego przedsiębiorcy absolutnie zawsze zadaniem numer jeden. Kto nie zna najprostszych reguł prowadzenia przedsiębiorstwa, ten z całą pewnością nie powinien zabierać się za żadną ustawę – także o radiofonii i telewizji”. Niestety, innego niż minister zdania są członkowie KRRiT, którzy w projekcie zmian w radiowo-telewizyjnej ustawie sprzeciwiają się koncentracji kapitału w mediach elektronicznych. Tym samym utrudniają życie i rozwój wszystkim liczącym się dziś na polskim rynku rodzimym, prywatnym stacjom telewizyjnym i radiowym.

Pod listem protestacyjnym do premiera Millera podpisali się wszyscy ci, którzy liczą się na rynku - między innymi TVN, Polsat, Agora, Radio ZET i RMF. Nie było jeszcze w historii takiego rządu, który dobrze wyszedłby na totalnej wojnie z niepublicznymi mediami. Minister kultury Andrzej Celiński także nie widzie sensu w wypowiadaniu przez rząd takiej wojny. Nadawcy prywatni, póki co, bardzo solidarnie protestują przeciw planom uzależnienia wolnego rynku mediów od decyzji urzędników, reprezentujących instytucje o czysto politycznym charakterze.

foto Archiwum RMF

15:45