Wprowadzenie jako zasady dziedziczenia długów tylko do wysokości odziedziczonego majątku, a nie - jak dotąd - w całości, przewiduje nowelizacja, która właśnie weszła w życie. Chroni ona spadkobierców przed długami, których istnienia często nie są świadomi.
Głównym założeniem obowiązującej od dzisiaj nowelizacji kodeksów cywilnego i postępowania cywilnego jest, by - co do zasady - zamiast dziedziczyć spadek z wszystkimi długami zmarłego, spadkobierca odpowiadał za nie tylko do wysokości przejętego majątku. W języku prawniczym nazywa się to odpowiedzialnością "z dobrodziejstwem inwentarza".
Dotychczasowa zasada była natomiast taka, że jeśli spadkobierca nie złożył w ciągu sześciu miesięcy oświadczenia o odrzuceniu spadku albo innej formie jego przyjęcia, to wraz z majątkiem przejmował pełną, nieograniczoną odpowiedzialność za długi spadkowe - także te, o których np. wcześniej nie wiedział. Jest to tzw. proste przyjęcie spadku.
Od teraz spadkobierca automatycznie będzie odpowiadał za długi zmarłego tylko do wysokości przejętego majątku. Natomiast żeby przejąć spadek wprost albo go odrzucić, trzeba będzie złożyć oświadczenie.
Dzięki nowym przepisom "milczenie" będzie się wiązało z przyjęciem spadku z dobrodziejstwem inwentarza, a więc odpowiedzialność za długi będzie ograniczona tylko do tzw. stanu czynnego spadku, czyli do wartości aktywów spadku. Jeżeli więc na przykład wartość stanu czynnego spadku wynosi 50 tys. zł, a dług jest równy kwocie 100 tys. zł, to wierzyciel będzie mógł domagać się zapłaty jedynie 50 tys. zł - wskazał resort sprawiedliwości, wyjaśniając istotę zmiany.
Nowe przepisy mają chronić potencjalnych spadkobierców przed ponoszeniem pełnej odpowiedzialności za długi spadkowe. Przepisy, które weszły w życie, wyjątek przyjęcia spadku z dobrodziejstwem inwentarza zamieniły w regułę, która chroni spadkobierców przed obciążeniem nieswoimi długami, których istnienia niejednokrotnie nie są świadomi - podkreśla Małgorzata Rakoca z Krajowej Rady Notarialnej.
Ponadto w ustawie zapisano m.in. zmianę zasad ustalania stanu majątku spadkowego - co ma podstawowe znaczenie w przypadku przyjęcia spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Dotychczas majątek ten ustalał komornik sądowy, sporządzając spis inwentarza, co dla spadkobierców oznaczało nawet kilkutysięczne koszty, ponieważ komornik korzysta z usług rzeczoznawców. Nowa ustawa stanowi, że spadkobiercy będą mogli sami składać - w sądzie lub u notariusza - wykaz inwentarza według wzoru ustalonego przez ministra sprawiedliwości.
Wykaz inwentarza będzie można sporządzić samodzielnie na formularzu dostępnym w sądach rejonowych, sądach okręgowych i ich wydziałach zamiejscowych oraz na stronach internetowych tych sądów albo u notariusza, który przygotuje protokół w formie aktu notarialnego - wyjaśnia Rakoca. Zaznacza, że jeżeli spadkobierca wybierze formę wykazu inwentarza w postaci protokołu notarialnego, to notariusz prześle ten protokół do sądu, który na stronie internetowej umieści ogłoszenie o złożeniu wykazu inwentarza. Za sporządzenie wykazu inwentarza notariusz pobierze wynagrodzenie w wysokości 200 zł powiększone o 23 proc. podatku VAT - dodaje.
Jak podkreślił resort sprawiedliwości, jeśli po złożeniu wykazu inwentarza ujawnią się składniki majątku lub zobowiązania spadkowe nieumieszczone w wykazie, będzie istniał obowiązek uzupełnienia wykazu.
Ustawę uchwalono w marcu, a przez prezydenta została podpisana na początku kwietnia. Półroczny okres vacatio legis miał dać czas wierzycielom, w tym instytucjom finansowym i bankom, na przygotowanie się do zmiany.
A przeciwko tej zmianie polskie banki protestują. Obawiają się - jak donosi dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda - że nowe przepisy mogą doprowadzić do fali wyłudzeń.
Jeśli bowiem dziedziczymy po kimś majątek wart np. 10 tysięcy złotych i długi na kwotę 200 tysięcy, to dzięki nowym przepisom będziemy musieli spłacić tylko te 10 tysięcy złotych - a 190 tysięcy pójdzie niejako w niepamięć. Banki obawiają się z tego powodu strat. Boją się również, że osoby w bardzo podeszłym wieku będą namawiane przez dzieci do zaciągania kredytów, których potem nikt nie spłaci.
W efekcie banki już teraz zapowiadają, że jeszcze mocniej ograniczą seniorom i tak niewielki już dostęp do kredytów.
(edbie)