11 laboratoriów w 10 krajach całego świata próbuje zidentyfikować tajemniczy wirus, który postawił w stan alarmu wszystkie władze sanitarne. O wirusie wiadomo tylko tyle, że nazywa się SARS i powoduje ciężką, nietypową odmianę zapalenia płuc. Dotychczas w wyniku tej choroby zmarło 9 osób, a około 500 chorych leży w szpitalach.
Wirus rozprzestenia się bardzo szybko, a co gorsza nie może być zatrzymany przez standardowe leki. Z naszych dotychczasowych badań wynika, że ten wirus zachowuje się jak każdy inny, który został wprowadzony ze środowiska naturalnego do ludzkiej populacji. Może pochodzić od człowieka albo od zwierząt, może to być choroba zwierzęca, która teraz przeszła na ludzi. Obecnie nie ma powodów, by przypuszczać, że jest to atak terrorystyczny - mówił David Heymann ze Światowej Organizacji Zdrowia.
Przypadki zachorowań odnotowano w Hong Kongu, Wietnamie, Singapurze i Kanadzie. W szpitalach we Frankfurcie, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Austrii i Słowenii leżą chorzy, u których wystąpiły objawy choroby. Jej pierwsze symptomy bardzo przypominają grypę: to przede wszystkim wysoka gorączka, kaszel, ogólne osłabienie oraz trudności w oddychaniu.
W Polsce nie odnotowano przypadku zapalenia płuc powodowanego przez wirus SARS. Główny Inspektor Sanitarny Andrzej Trybusz zapowiada jednak kroki zapobiegawcze. Na lotniskach międzynarodowych zostanie zwiększony nadzór nad osobami, które powracają do kraju z państw najbardziej zagrożonych epidemią, a osoby u których wystąpią pierwsze objawy choroby, zostaną objęte natychmiastową izolacją.
Profesor Renata Głośnicka z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdynii powiedziała RMF, że wyprodukowanie szczepionki na SARS będzie prawdopodobnie trwało długo, ponieważ wirus nie jest znany: Trzeba wyizolować wirusa, który powoduje tę chorobę, później go namnożyć i dopiero przystąpić do szczepień. Nie jest to proces prosty.
Foto: Archiwum RMF
00:15