Ceny ropy naftowej na giełdzie w Nowym Jorku spadają. Na rynkach dominują obawy, że mocne podwyżki stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalna wpłyną na ograniczenie popytu na paliwa. W ten sposób zahamowane zostały wzrosty cen ropy wywołane ostatnią decyzją krajów OPEC+ o zmniejszeniu dostaw surowca - podają maklerzy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na XI kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 91,77 USD, niżej o 0,94 proc.
Brent na ICE w dostawach na XII wyceniana jest po 96,96 USD za baryłkę, niżej o 0,98 proc.
W środę Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową i jej sojusznicy (OPEC+) uzgodnili na szczycie w Wiedniu zmniejszenie wydobycia ropy o 2 mln baryłek dziennie na listopad.
To największa redukcja produkcji kartelu od czasu głębokich cięć uzgodnionych na początku pandemii Covid-19 w 2020 r.
Decyzja ta wywołała na rynkach mocne wzrosty cen ropy naftowej - na NYMEX w USA o 17 proc., ale teraz inwestorzy coraz bardziej obawiają się, że agresywne zacieśnianie polityki pieniężnej w USA może spowodować osłabienie popytu na ropę i paliwa.
Dane z amerykańskiego rynku pracy z ub. tygodnia pokazały, że rynek ten jest nadal bardzo mocny, a to podsyciło oczekiwania, że amerykańska Rezerwa Federalna dokona kolejnej dużej podwyżki stóp procentowych na swoim najbliższym posiedzeniu w listopadzie.
Cięcia dostaw ropy przez OPEC+, które uzgodniono w ub. tygodniu, zostały już przez rynek "strawione" - mówi Vishnu Varathan, szef działu ekonomii i strategii Azji w Mizuho Bank Ltd.
Analitycy Citigroup Inc., wskazują, że chociaż "na papierze" redukcja dostaw ropy przez OPEC+ jest duża, to efektywne cięcie będzie znacznie mniejsze, ponieważ państwa sojuszu już nie osiągają ustalonych dla nich limitów dostaw. Dodają, że działanie OPEC+ może się obrócić przeciwko interesom sojuszu, jeśli jeszcze bardziej uderzy w aktywność gospodarczą krajów na świecie i ograniczy popyt na ropę.