"Stoczniowcu. Czy jesteś za strajkiem?" - na to pytanie stoczniowcy mają odpowiedzieć dziś. W "kolebce Solidarności" trwa referendum w sprawie protestu. Według związkowców, zarząd stoczni chce doprowadzić do likwidacji zakładu, łamie także prawa pracownicze. We wrześniu zwolnienia z pracy ma otrzymać ponad 500 osób. To niemal jedna szósta wszystkich zatrudnionych w stoczni.
Według związkowców wyniki głosowania będą znane jutro po południu. "Referendum zostało zorganizowane ponieważ chcemy poznać czy ludzie nas popierają, czy związek jest upoważniony do dalszych kroków. To będzie taki mandat od stoczniowców do podejścia następnych działań" – powiedział naszemu reporterowi szef zakładowej „Solidarności”, Roman Gałęzawski. Na każdym z kilkunastu wydziałów stoczni poustawiano specjalne urny do głosowania, do których stoczniowcy mają wrzucać kartki z odpowiedziami na postawione pytanie. Głosują przed pracą, w trakcie przerwy śniadaniowej i po zakończeniu zmiany. "Nie chcemy utrudniać normalnej pracy" – dodaje Gałęzawski. Obecnie w Stoczni Gdańskiej pracuje około 3800 osób – aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział ponad połowa zatrudnionych.
Przypomnijmy: pracownicy stoczni domagają się między innymi respektowania praw pracowniczych i ograniczenia zapowiedzianych zwolnień grupowych. Według zapowiedzi zarządu, stocznię musi opuścić około 500 osób. Władze firmy tłumaczą, że zwolnienia podyktowane są kalkulacją ekonomiczną: silną złotówką i zastojem w eksporcie.
foto RMF
12:45