Uzależnianie naboru klientów od wkładu na budowę czynszówek i zła polityka kredytowa - to główne zarzuty jakie stawia Towarzystwom Budownictwa Społecznego Najwyższa Izba Kontroli. TBS-y to spółdzielnie, które budują tanie mieszkania dla mniej zamożnej części społeczeństwa. W zamian dostają tanie kredyty i ulgi podatkowe od państwa. Kontrolą objęto 30 towarzystw czyli 12 procent wszystkich istniejących TBS-ów.
Wiceprezes NIK-u Jacek Jezierski mówił, że 70 procent pieniędzy TBS-ów pochodziło z kredytu mieszkaniowego, a 30 procent powinny stanowić ich środki własne lub gminne. Nie mając tych pieniędzy, Towarzystwa wymagały od najemców przedpłat finansowych. "Wykluczało to podstawowe założenie
polityki mieszkaniowej. Z tych lokali nie mogli skorzystać ludzie
biedniejsi" - powiedział Jezierski. Oczywiście wyniki kontroli NIK-u nie świadczą o tym, że budownictwo czynszowe w Polsce się nie sprawdza. „TBS-y wybudowały ponad 10 tysięcy mieszkań i o tej liczbie nie należy zapominać" - mówił Jacek Jezierski. Jednak okazuje się, że samo budowanie to nie wszystko – trzeba jeszcze mieszkania udostępnić niezbyt zamożnym. Z tym jednak, bywało różnie – podczas kontroli, NIK dopatrzył się towarzystw, które oddawały czynszówki prominentom, a tych dochody wcale nie były małe. TBS w Gorzowie oddawał po niskich cenach mieszkania osobom, które nie były zameldowane w mieście – jest to sprzeczne z przepisami. W Płocku natomiast, mieszkania dostawały osoby „zasłużone”. Podobnie działało towarzystwo w Starachowicach. Jeśli chodzi o Warszawę – żaden z TBS-ów nie zasługuje na to miano, budując mieszkania na zasadach komercyjnych, czyli na sprzedaż.
Foto: Archiwum RMF
12:15