Polska gospodarka zwalnia, ale nie tak bardzo, jak się obawiali ekonomiści. Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze dane o PKB. Wynika z nich, że w czwartym kwartale nasz wzrost wyhamował z 1,4 do 1,1 procent. Niestety, kolejne kwartały będą gorsze - alarmują eksperci.
Pod koniec zeszłego roku naszą gospodarkę uratowali eksporterzy. Wysyłają oni za granicę - głównie wschodnią - coraz więcej towarów. Niestety, eksport na przyzwoitym poziomie jest jedynym pozytywnym elementem w opublikowanych właśnie danych. W czwartym kwartale bardzo mocno, najszybciej od lat, spadło bowiem spożycie - co oznacza, że ze względu na rosnące bezrobocie i malejące pensje ograniczamy mocno nasze wydatki na zakupy.
Ekonomista Banku Pocztowego Piotr Łysienia, komentując doniesienia GUS podkreślił, że najnowsze dane i tak okazały się lepsze od prognoz. Potwierdzają one, że krajowa gospodarka hamowała w ostatnich miesiącach za sprawą słabości popytu krajowego. Trudna sytuacja na rynku pracy była czynnikiem, który negatywnie wpływał na konsumpcję. Głównym "motorem" wzrostu pozostawał eksport - mówił Łysienia.
Dodał, że sytuacja będzie się pogarszać. Spodziewamy się utrzymania obserwowanych trendów. Druga połowa tego roku powinna przynieść "odbicie" popytu wewnętrznego, jednak jego skala nie będzie imponująca - wyjaśnił.