Pięcioro Palestyńczyków, w tym czworo dzieci zginęło w Dżeninie na Zachodnim Brzegu. Blisko 30 osób zostało rannych. Masakra rozpoczęła się przez pomyłkę. Izraelska armia na krótko zniosła godzinę policyjną w mieście. Palestyńczycy nie wiedzieli, że jest to jedynie tymczasowa decyzja.
Gdy minął termin pozwolenia na wychodzenie z domów, Izraelscy żołnierze otworzyli ogień do grupy ludzi na jarmarku.Palestyńczycy nie wierzą jednak że to był tragiczny zbieg okoliczności: To co stało się dziś rano w Nablusie to część spisku Izraela. Z jednej strony podkreśla on, że zakończył już dwie fazy swojej operacji wojskowej przeciwko nam, z drugiej przygotowuje się do czterech następnych kroków - skomentował to Jaser Arafat i jak się potem okazało, był blisko prawdy.
Na posiedzeniu izraelskiego gabinetu bezpieczeństwa ustalono, że izraelska armia powtórnie zajmie wszystkie miasta na Zachodnim Brzegu. Ma tam zostać tak długo, dopóki nie zakończą się palestyńskie zamachy. Tak więc powtórka izraelskiej operacji "Mury Obronne" staje się faktem.
W sumie w ciągu całej intifady - czyli antyizraelskiego powstania - zginęło już prawie półtora tysiąca Palestyńczyków i około 550 Izraelczyków. Rannych nikt nie zliczy. Tereny Autonomii zostały zamienione w gruzowisko.
W tych warunkach dzisiejszy wywiad Arafata w izraelskiej gazecie Haaretz brzmi jak okrutny żart. Przywódca Autonomii oświadczył, że jest gotów zaaprobować bliskowschodni pokojowy plan, przedstawiany jeszcze w grudniu 2000 roku przez ówczesnego prezydenta USA Billa Clintona.
Przypomnijmy: Propozycja zakładała między innymi stworzenie palestyńskiego państwa obejmującego 95 procent obszaru Zachodniego Brzegu Jordanu, całą Strefę Gazy i wschodnią część Jerozolimy. Wtedy jednak i Palestyńczycy, i Izraelczycy odrzucili ofertę Clintona. Jak władze izraelskie skomentowały słowa Arafata o zgodzie na plan Clintona posłuchaj w relacji naszego stałego korespondenta na Bliskim wschodzie Elego Barbura:
foto Archiwum RMF
21:20