Wprowadzenie Prawa wodnego nie może odbywać się kosztem Polaków - podkreślił wiceminister środowiska Mariusz Gajda. Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów uważa z kolei, że zmiana w prawie spowoduje znaczną, bo ok. 20 proc. nadwyżkę za dostarczaną przez nie wodę.
Dementuję ostatnie doniesienia medialne płynące z Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów (GPW). Wprowadzenie ustawy Prawo wodne nie może odbywać się kosztem Polaków - GPW również powinno to wiedzieć. Odnoszę wrażenie, że to właśnie to przedsiębiorstwo chce przy okazji ustawy zarobić na mieszkańcach regionu - powiedział, cytowany w komunikacie resortu środowiska, wiceszef MŚ Mariusz Gajda.
W środę Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów (GPW) w Katowicach, które jest największym w Polsce producentem wody i jej głównym hurtowym dostawcą w aglomeracji katowickiej, wydało komunikat dotyczący prognozowanych skutków nowych regulacji oraz grożących odbiorcom podwyżek cen wody. Według przedstawicieli przedsiębiorstwa konsekwencje dla mieszkańców woj. śląskiego mogą być "bardzo drastyczne". Zdaniem GPW, jeśli nowe Prawo wodne wejdzie w życie w wersji przyjętej przez Sejm, w 2018 r. hurtowa cena wody dostarczanej przez firmę wzrośnie o ok. 20 proc., czyli 47 groszy za metr sześc.
Gajda odnosząc się do informacji GPW zwrócił uwagę, że zgodnie z informacjami samych akcjonariuszy przedsiębiorstwa, "nadpłynność finansowa spółki to obecnie około 250 milionów złotych".
Oznacza to, że jeśli wskazany wzrost opłat ma być prawdziwy, środków, które są aktualnie w dyspozycji przedsiębiorstwa, wystarczy na pokrycie kosztów tych opłat na blisko 42 lata - ocenił przedstawiciel MŚ.
Ministerstwo przypomniało ponadto, że w 2015 r. spółka wodociągowa wypłaciła ponad 20 mln zł dywidendy, jednocześnie deklarując blisko 33 mln zł zysku.
Nie jest więc jasne, dlaczego spółka, w której większość udziałów ma samorząd województwa śląskiego, chce podwyższać opłaty dla mieszkańców swojego regionu, skoro sama deklaruje znaczące zyski za wodę, którą tym mieszkańcom sprzedaje - dodał Gajda.
Jego zdaniem zastanawiające jest to, co było podstawą do wskazania dodatkowych kosztów dla GPW, skoro treść rozporządzenia w zakresie opłat za pobór wód (zgodnie z decyzją Rady Ministrów) pozostaje bez zmian w stosunku do aktualnie obowiązujących opłat za pobór wód dla mieszkańców (w ramach zbiorowego zaopatrzenia ludności w wodę).
Może to wskazywać na istotny konflikt interesów z uwagi na to, że wspomniane województwo jest główny akcjonariuszem spółki, a co za tym idzie nie egzekwuje obowiązującego prawa w zakresie opłat za środowisko - ocenił wiceminister.
Gajda zwrócił uwagę, na raport Najwyższej Izby Kontroli z 2016 roku, w którym wskazano, że ceny wody z wodociągów i odprowadzania ścieków w Polsce należą do najwyższych w Unii Europejskiej. W ciągu ośmiu lat ceny dostarczanej mieszkańcom wody i odprowadzania ścieków przez przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne wzrosły o ponad 70 proc. Tak duży wzrost nie miał jednak racjonalnego uzasadnienia - podkreślił.
Przypomniał, że rząd chcąc przeciwdziałać nieuzasadnionym podwyżkom za wodę chce powołać regulatora cen wody.
Wiceminister zapewnił po raz kolejny, że nowe Prawo wodne nie spowoduje wzrostu cen za wodę dla mieszkańców.
Co więcej, przyjęte przepisy nowego Prawa wodnego umożliwiają obniżenie maksymalnej stawki opłaty z 4,23 zł do 0,70 zł za metr sześcienny. Stawki będą szczegółowo określone w rozporządzeniu Rady Ministrów, ale nie są przewidziane skokowe podwyżki opłat za pobór wody dla mieszkańców. Pozostaną one na niezmienionym poziomie do 2020 roku. Jeżeli zajdzie taka konieczność to będą one wzrastały stopniowo, po wykonaniu analiz społeczno-ekonomicznych. Dostawca wody nie musi sprzedawać jej po maksymalnych stawkach przewidzianych w rozporządzeniu. Nowe Prawo wprowadza jedynie opłatę stałą w celu racjonalnego wykorzystania zasobów wodnych - podsumował przedstawiciel MŚ.
(az)