Banki mogą teraz udzielać mniej kredytów konsumpcyjnych. Chodzi o te najmniejsze, na kilka tysięcy złotych. To dlatego, że stają się dla bankierów coraz mniej opłacalne.
Taki będzie jeden ze skutków niedawnej obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. RPP między innymi obniżyła stopę lombardową, co przekłada się na fakt, że maksymalne oprocentowanie takich kredytów zostało obniżone z 16 do 12 procent.
Najmniejsze kredyty są dla bankowców najbardziej problematyczne. Klienci miewają problemy z terminową spłatą, a windykacja kosztuje. Oprocentowanie przestaje to w pełni pokrywać. Bankowcy będą więc niechętnie udzielać takich pożyczek.
To może przełożyć się na bardzo groźne zjawisko. Klienci, zwłaszcza ubożsi będą wypychani poza sektor bankowy, do firm pożyczkowych, albo do lombardów. Niestety to często pułapka.
Po pierwsze w takich miejscach odsetki są bardzo wysokie. Pożyczając 1000 złotych na 30 dni, musimy oddać nie tylko ten tysiąc, ale jeszcze 150-250 złotych odsetek.
Po drugie, jeżeli spóźnimy się ze spłatą, to będziemy musieli płacić ogromne kary. Banki doliczają bowiem opłaty za windykację, za ponaglenia, tak naprawdę za cokolwiek. Niektórzy doskonale potrafią tu omijać ustawy antylichwiarskie.
Dla klientów to może być niezwykle bolesna i kosztowna pułapka.