Kilkadziesiąt beczek z trującymi substancjami nadal leży w centrum Krakowa przy ul. Romanowicza. Jak już wielokrotnie pisaliśmy, kilkanaście ton toksycznych odpadów pozostawiła po sobie kilka miesięcy temu upadła firma Eko Krak 2000. Zakład miał zgodę na utylizację odpadów.

Od maja beczki, pomimo kilkukrotnych rozszczelnień, wciąż leżą na placu i zagrażają okolicznym mieszkańcom. Sprawę skierowano do prokuratury - ta jednak umorzyła śledztwo. Co więcej, żaden z urzędów nie jest w stanie podjąć decyzji o wywiezieniu i utylizacji groźnych substancji.

Winnych jak zwykle nie ma. Każdy z pytanych urzędników odpowiedzialność zrzuca na innych: Wystąpiliśmy do prokuratury i w tym tygodniu otrzymaliśmy odpowiedź. Niestety, prokuratura zawiesiła postępowanie w tej sprawie. Na marginesie jest zdanie, że dalsze przechowywanie odpadów w nieodpowiedni sposób i zaniechanie ich utylizacji przyczynić się może do skutków daleko bardziej brzemiennych - mówi Leszek Sebesta z inspektoratu ochrony środowiska.

Jak przyznaje Sebesta, w beczkach zgromadzono groźne substancje. Jest tam PCB, są tam odpady środków ochrony roślin. Powinny być one usunięte jak najszybciej.

Także miejscy urzędnicy nie mogą poradzić sobie z toksycznym składowiskiem: Dzisiaj odpadami powinna zająć się ta firma, która jest właścicielem niebezpiecznych odpadów.

Beczki z niebezpieczną zawartością przeleżały przez całe lato, jednak teraz zbliżające się mrozy mogą doprowadzić do pęknięć i rozszczelnień. Chętnych do posprzątania wciąż nie widać.

16:50