​Inflacja w styczniu sięgnęła 9,2 proc. rok do roku, dobijając do najwyższego poziomu od ponad 20 lat. Tylko w ciągu miesiąca poziom cen podniósł się o 1,9 proc. Oznacza to, że miesięczna inflacja znalazła się w rocznym celu Narodowego Banku Polskiego.


Główny Urząd Statystyczny podał w połowie lutego, że inflacja w styczniu rok do roku wyniosła 9,2 proc. Wskaźnik jest tym samym najwyższy od listopada 2001 roku. Wtedy to był jednak okres spadkowy - schodziliśmy z dwucyfrowej inflacji powszechnej w latach 90. do etapu stabilnych cen. Teraz mamy odwrotną sytuację.


Licząc miesiąc do miesiąca inflacja sięgnęła 1,9 proc. Wzrost jest duży - przypomnijmy, że Narodowy Bank Polski stara się, by średnioroczna inflacja wynosiła 2,5 proc. (z możliwym odchyleniem o 1 pkt proc.). Ostatni raz dynamika wzrostów w ciągu miesiąca była tak wysoka w 1998 roku.

Inflacja w Polsce. Droższa żywność i energia, tanieją paliwa przez niższe podatki

Według styczniowych danych GUS żywność w ciągu roku zdrożała o 9,4 proc. Tylko w ciągu miesiąca jej ceny skoczyły o 2,6 proc. Ceny żywności rosną na całym świecie i jest to jeden z najbardziej niepokojących wskaźników. Według Światowej Organizacji ds. Żywienia w styczniu światowe ceny były wyższe o 35,7 proc. niż przed rokiem. Na indeks największy wpływ mają oleje, które są niemal dwa razy droższe niż w latach 2014-2016.

W Polsce podrożało także użytkowanie mieszkania (12 proc. rok do roku, 4,4 proc. miesiąc do miesiąca). Ceny nośników energii były wyższe o 18,2 proc. niż przed rokiem.

Paliwa są droższe o 23,8 proc. niż przed rokiem. Miesiąc do miesiąca jednak staniały o 4,4 proc., co jest wynikiem rządowych tarcz antyinflacyjnych.

Inflacja rośnie prawie tak szybko jak pensje

Przez długie miesiące premier Mateusz Morawiecki oraz członkowie gabinetu pocieszali, że choć ceny rosną, to wynagrodzenia rosną znacznie szybciej. I przez długi okres była to prawda. Obecnie jednak inflacja dogania podwyżki.

Jak podaje GUS, średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w styczniu wyniosło 6064,24 zł brutto i było wyższe o 9,5 proc. niż przed rokiem. Tymczasem inflacja sięgnęła 9,2 proc. Oznacza, że realnie wynagrodzenia wzrosły zaledwie o 0,3 proc.

Należy jednak wskazać, że sektor przedsiębiorstw dotyczy tylko podmiotów, w których liczba pracujących przekracza 9 osób. Wielu pracuje w mikrofirmach, gdzie spora część pracowników otrzymuje minimalne wynagrodzenie. To od stycznia jest wyższe o 7,5 proc. niż przed rokiem. Sytuację dla najmniej zarabiających nieco ratuje Polski Ład, dzięki któremu "na rękę" zatrudnieni za minimalną pensję dostali kolejne kilka procent więcej. 

Wysoka inflacja. Czy będzie gorzej?

Eksperci są przekonani, że gdyby nie rządowe tarcze antyinflacyjne to w styczniu wskaźnik przekroczyłby 10 proc. Poprzez serię tymczasowych obniżek podatków na benzynę i energię władzy udało się złagodzić dynamikę. W lutym na ceny wpłynęła także obniżka VAT na żywność. Ale to tylko środek przeciwbólowy na przewlekłe schorzenie, bo reformy fiskalne nie zatrzymają np. zawirowań na światowych rynkach.

Rządowe reformy są tymczasowe, stąd pojawia się strach co będzie, gdy obniżki podatków przestaną obowiązywać. Już teraz pojawia się presja na utrzymanie tarcz nawet do końca roku. Zaapelował o to m.in. prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.

Rząd uruchamia tarczę antyinflacyjną, która w bardzo znaczący sposób obniża poziom inflacji. To jest do lipca, mam nadzieję, że ta tarcza będzie przedłużona, nie wyobrażam sobie, żeby nie była, do końca roku - mówił Glapiński. Ale dodał, że "każdy kij ma dwa końce". Przedłużanie tarczy antyinflacyjnej powoduje spadek przychodów budżetowych. Budżet służy też całemu społeczeństwu - podkreślił.

Walkę z inflacją podejmuje też Narodowy Bank Polski. Rada Polityki Pieniężnej od października podnosi stopy procentowe - te są obecnie na poziomie 2,75 proc. i prawdopodobnie nie jest to koniec. NBP zakończył także w zeszłym roku program skupu aktywów.

Polityka pieniężna będzie miała wpływ na inflację dopiero za kilka kwartałów, gdy m.in. spowolni akcja kredytowa. Nowa "jastrzębia" odsłona NBP ma jednak już pozytywny wpływ na złotego, który od listopada wzmocnił się, co przynosi pewną ulgę dla importerów.

Inflacja w Europie. Gdzie ceny rosną najszybciej?

Podwyższona inflacja dotyka nie tylko Polaków. Ceny rosną w wielu krajach świata, w tym także członków Unii Europejskiej. Jak podaje Eurostat, w strefie euro ceny są wyższe o 5,1 proc. niż przed rokiem. Na ceny mają przede wszystkim szybko drożejąca energia.

Najwyższą inflację zanotowano na Litwie (12,2 proc.) oraz w Estonii (11,7 proc.). W tym drugim nadbałtyckim kraju prąd jest droższy o 52,6 proc. niż przed rokiem, a gaz o 79,6 proc.

Ceny rosną też poza strefą euro. W Czechach inflacja w styczniu sięgnęła poziomu 9,9 proc. Tylko w ciągu miesiąca ceny skoczyły o 4,4 proc., co było najwyższym wzrostem od 1993 roku.

Wysoka inflacja. Jak chronić swoje oszczędności?

Wzrost inflacji oznacza, że nasze pieniądze tracą swoją siłę nabywczą. Jeśli mamy więc oszczędności to można pomyśleć nad sposobami, które pozwoliłyby je pomnożyć.

Oczywiście najprostszym i najbezpieczniejszym sposobem byłoby zostawienie pieniędzy na bankowej lokacie lub kupno obligacji skarbowych. Te jednak, m.in. z powodu wciąż niskich stóp procentowych, utrzymują się na poziomie grubo poniżej inflacji. Oprocentowanie nas więc nie uchroni.

Innym rozwiązaniem mogą być obligacje indeksowane inflacją. Trzeba jednak pamiętać, że pierwszy rok oszczędzania ma określone oprocentowanie - w przypadku "czterolatek" jest to 1,8 proc., a w przypadku "dziesięciolatek" - 2,2 proc. Dopiero w kolejnych latach do oprocentowania dołączana jest stopa inflacji. To jednak był zdecydowanie lepszy zakup w poprzednich latach. Eksperci spodziewają się, że najwyższa inflacja czeka nas właśnie w 2022 roku, a w kolejnych latach będzie ona spadać. Wówczas takie obligacje niekoniecznie przyniosą nam realny zysk.

Kolejnym rozwiązaniem jest oczywiście inwestowanie w akcje, ETF-y, kruszce lub nawet kryptowaluty. Takie działanie wiążę się jednak ze znacznie większym ryzykiem. Warto się więc poradzić wcześniej ekspertów lub skorzystać z usług funduszy inwestycyjnych. I generalnie nie inwestować więcej niż jesteśmy w stanie stracić.