Lewicowa opozycja we Francji domaga się powołania specjalnej komisji parlamentarnej, która miałaby ustalić, kto jest odpowiedzialny za zgony 10 tys. osób spowodowane rekordowymi upałami. Tak zatrważający bilans wynika z szacunków największej sieci zakładów pogrzebowych we Francji.
Co więcej, z tych prognoz wynika, że do końca miesiąca liczba zgonów, spowodowana wysokimi temperaturami, może osiągnąć nawet 13 tysięcy osób.
Wobec tak drastycznych danych zapowiedzi rządu, dotyczące dodatkowych funduszy dla pogotowia ratunkowego i poprawy warunków bytowych osób w podeszłym wieku, nie robią na nikim większego wrażenia.
Opozycja zarzuca ekipie Chiraca, że kiedy Francuzi masowo umierali w nieklimatyzowanych salach szpitali, on i jego współpracownicy bawili na urlopach poza granicami kraju i bynajmniej nie spieszyli się z powrotem.
Wobec tych oskarżeń mało przekonująco brzmią tłumaczenia, że politycy nie przerwali urlopów, gdyż nie wiedzieli o groźnej sytuacji w kraju. A nie wiedzieli z winy ministerstwa zdrowia, które ich o niej nie poinformowało. Zdaniem komentatorów o katastrofie klimatycznej we Francji mówiły od początku media na całym świecie, w tym również w Kanadzie gdzie prezydent Chirac był na wczasach.
Najwyraźniej rekordowe upały we Francji przyczyniły się w końcu do wybuchu pożaru... politycznego.
06:20