Penta Investments odpiera zarzuty i grozi szefowi Biura Bezpieczeństwa Narodowego sądem. Aleksander Szczygło sugerował, że jedna z największych firm starających się o kupno zakładów lotniczych w Świdniku może mieć powiązania z rosyjskimi specsłuzbami.
Penta twierdzi, że to czarny PR konkurencji; przyznając jednak, że rzeczywiście założyciele funduszu Penta Investments, kontrolujący czeską firmę Aero Vodochody, są absolwentami moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, kuźni dyplomatów w tzw. krajach demokracji ludowej. Potwierdzili dziś to naszemu reporterowi, podobnie jak to, że pracuje u nich także ostatni szef czechosłowackiej bezpieki Alojzy Lorenc. Ale jak mówią, z tego pierwszego są dumni i podkreślają, że wielu polskich dyplomatów też skończyło tę szkołę. Sprawę zatrudnienia Lorenca bagatelizują.
Zapewniają też gorąco, że nie stoją za nimi żadne służby specjalne ani rosyjskie pieniądze. Mają wobec PZL uczciwe zamiary, a wątpliwości szefa BBN są bezzasadne - twierdzą: Użyjemy wszystkich prawnych sposobów, by ochronić własne imię. Ważne dla nas jest, by pan Szczygło przyznał, że jego informacje są nieprawdzie lub że został źle zacytowany - powiedział nam szef Penta Investments. Marek Dospiva sugeruje jednocześnie, że BBN mógł ulec czarnemu PR jego konkurentów, bo jak mówi, Włosi walczący z nimi o kupno Świdnika, znani są z takich nieczystych metod.