Lubicie świeżego, smażonego okonia albo leszcza? Sęk w tym, że by delektować się takimi przysmakami, trzeba je najpierw… złowić. Na RMF24.pl przez cały czwartek podpowiadaliśmy, jak dobrze rozpocząć przygodę z wędkowaniem. Zbieraliśmy też zdjęcia Waszych zdobyczy!

Pierwsza wędka nie powinna być droga - radzi Bogdan Juszkiewicz, właściciel sklepu wędkarskiego na olsztyńskim Zatorzu. Jak mówi, najlepiej wydać około czterdziestu złotych na kij, tyle samo na kołowrotek. Później sprzęt można wymieniać w zależności od potrzeb.

Dzisiejsze wędkarstwo różni się od tego sprzed kilkunastu lat. Kiedyś wystarczył kij, łabędzie pióro jako spławik i haczyk. Dzisiaj mamy w ofercie kilkadziesiąt różnych gadżetów. Najpopularniejsze są echosondy. Wytrawny wędkarz może dzięki temu rozpoznać łowisko - wyjaśnia Piotr Raksimowicz, wielokrotny mistrz Polski w wędkarstwie. Dzięki echosondzie można sprawdzić ukształtowanie terenu, a niektórzy w ten sposób szukają też ryb. Do tego lepsza jest jednak specjalna kamera podwodna, dzięki której możemy podglądać, co "bierze", jakie ryby pływają w pobliżu i które interesują się naszą przynętą.

Gadżetów wędkarskich jest jednak więcej. Okulary polaryzacyjne pomogą nam widzieć dobrze spławik, a nawet zajrzeć nieco pod poziom wody. Czujniki brań poinformują nas natomiast, kiedy naszą przynętą zainteresuje się jakaś ryba. W ofercie sklepów wędkarskich są również silniki elektryczne - niezastąpione na łowiskach, na których panuje strefa ciszy, więc nie można tam używać silników spalinowych.

Żaden sprzęt nie zrobi z nas jednak wytrawnego wędkarza. Mówi się, że nie ma cudownego sprzętu, tylko wędkarze są cudowni - podkreśla Juszkiewicz.