"Jeżeli w danym roku akurat nie ma 29 lutego, to telefony z życzeniami dzwonią często o północy 28 lutego. Wiele osób myśli, że może tam jest kawałek tego 29 lutego, chociaż sekunda, wycinek, w którym można się zmieścić. Zwykle świętujemy więc przez dwa dni - 28 lutego i 1 marca. A raz na cztery lata świętujemy zupełnie wyjątkowo. Tak jest w tym roku!" - mówią w rozmowie z RMF FM Maria i Alicja Sztark, bliźniaczki urodzone 29 lutego. W tym roku w ich życiu 29 lutego w kalendarzu pojawia się dopiero... po raz siódmy!
Michał Dobrołowicz, RMF FM: Urodzenie się 29 lutego ma więcej plusów czy minusów?
Maria i Alicja Sztark, bliźniaczki urodzone 29 lutego: Jest wiele osób, które słysząc, że urodziłyśmy się 29 lutego mówią "Rety, co za pech!". Powiem szczerze, że my nigdy nie czułyśmy się pechowcami. Czułyśmy się wybrańcami, tym bardziej, że urodziłyśmy się jako bliźniaczki.
Urodziny obchodzicie raz na cztery lata?
Nie. Obchodzimy je co roku, tylko w tym roku, kiedy nie trafia się 29 lutego, zastanawiamy się, jak powinniśmy je świętować. I czy nam się należą. Nasi rodzice mówią: "Przykro nam, nie macie urodzin, przyjdźcie za trzy lata". Raz na cztery lata, gdy ten dzień się zdarza, obchodzimy urodziny w sposób wyjątkowy. Chcemy uczcić ten dzień.
Tak razy cztery?
Staramy się zrobić, żeby starczyło nam na następne cztery lata. (śmiech)
Jak ludzie reagują, gdy dowiadują się, że urodziłyście się 29 lutego?
Wiele osób, gdy nas widzi, mówi "Aha, to są te szalone bliźniaczki, co mają urodziny 29 lutego".
Są jakieś minusy urodzenia się tego dnia?
Pamiętam moment, gdy zakładałyśmy sobie Facebooka i odkrycie, że ten portal ignoruje nasze urodziny. Po prostu nie było tam daty 29 lutego. Natomiast ostatnio zmieniło się to w taki sposób, że 28 lutego widzę, że moja siostra ma urodziny.
Kiedy dostajecie życzenia urodzinowe?
Jeżeli nie ma 29 lutego w danym roku, to telefony dostajemy często o północy 28 lutego. Wiele osób myśli, że może tam jest kawałek tego 29 lutego, chociaż sekunda, wycinek, w którym można się zmieścić. Zwykle świętujemy więc przez dwa dni - 28 lutego i 1 marca. A raz na cztery lata świętujemy zupełnie wyjątkowo.
To teraz niedyskretne pytanie: które urodziny macie w tym roku? A dokładnie - który raz świętujecie 29 lutego?
Siódme. Powinnyśmy chyba pójść już do pierwszej klasy. Jak na siedmiolatki jesteśmy w miarę przygotowane: potrafimy czytać, pisać, rachować.
Do osiemnastych urodzin jeszcze daleka droga...
Bardzo daleka. Będziemy wtedy 72-letnimi staruszkami. Ale bez imprezy się nie obejdzie!
Waszym zdaniem osoby urodzone 29 lutego mają charakterystyczne cechy?
Jest w nas pewne poczucie wyjątkowości wywołane datą urodzenia. Faktem jest też to, że urodzeni 29 lutego tworzą pewnego rodzaju społeczność. Widziałam grupy, które zwołują się za pomocą mediów społecznościowych i organizują zjazdy osób urodzonych właśnie tego dnia. I spotykają się w hotelu, wszyscy mają wielką imprezę urodzinową, chcą się ze sobą identyfikować.
Macie pewnie mnóstwo anegdot związanych z waszą datą urodzin...
Ja mam taką: nasz tata swego czasu organizował Festiwal Bliźniąt w Szczecinie. To było duże wydarzenie. Któregoś roku tuż przed startem Festiwalu zadzwonił jego telefon. Zgłosił się pewien mężczyzna, który powiedział: "Wie pan co, bo ja mam córki-bliźniaczki. Są identyczne i urodziły się 29 lutego! Zna pan takie bliźnięta?". Nasz tata uśmiechnął się pod wąsem i powiedział "No tak, moje córki na przykład!" (śmiech). Pan był zawiedziony, że jego córeczki nie są wyjątkowe, ale dzięki temu mamy koleżanki. (śmiech)
Myślałyście kiedyś o zmianie daty urodzin choćby w dowodzie osobistym? Na przykład na 1 marca?
Wiele osób nas o to pyta. Niektórzy faktycznie tak robią, żeby uniknąć problemu. Ale naszym zdaniem ta data nas określa. Ta data jest piękna, kochamy ją. My byłyśmy wcześniaczkami, nie miałyśmy urodzić się w lutym. Nasza mama opowiadała nam, że wiele kobiet, które leżały z nią na oddziale specjalnie opóźniały poród, byle tylko nie urodzić 29 lutego. Byle następnego dnia. Mama była jedyną osobą, która urodziła tego dnia. My nie żałujemy. Są też złośliwe osoby, które mówią o nas "No tak, bliźniaczki, gwiazdy, nie dość, że są wygadane i głośne, to jeszcze urodziły się 29 lutego. Macie się czym chwalić!". Hejterzy zawsze się znajdą...
Kiedy uświadomiłyście sobie, że w waszej dacie urodzin jest coś wyjątkowego?
Pamiętam nasze czwarte urodziny, czyli tak naprawdę te pierwsze, prawdziwe! Nasz tata zrobił nam dowcip, bo przyniósł tort z kiwi i skomentował, że przygotował coś wyjątkowe i że jest to tort z ogórków! My byłyśmy zdziwione. I wyczułyśmy, że coś jest inaczej niż do tej pory... Widać to na zdjęciach z tamtych urodzin! Od tamtej pory mamy wspólny tort zawsze.
Na waszym torcie pojawia się tyle świeczek, ile wskazuje rocznik, a nie częstotliwość pojawiania się 29 lutego w kalendarzu?
Tak, chociaż mamy taki plan, żeby za cztery lata postawić tylko osiem świeczek.
Można zaoszczędzić na świeczkach...
... i poczuć się młodziej! (śmiech)