Zimę kocha od dziecka, więc nigdy nie czekała aż ta się skończy. Zdecydowała się zamieszkać za kołem podbiegunowym w Norwegii i czuje się w tym miejscu bardzo dobrze. Martyna Damska-Grzybowska podzieliła się w rozmowie z dziennikarką RMF FM Marleną Chudzio swoim sposobem na chłodny klimat. Z jednej strony to życie w zgodzie i harmonii z naturą, a z drugiej strony szukanie radości i szczęścia nie tylko w wysokiej temperaturze i słonecznym poranku.

Marlena Chudzio: W Krakowie właśnie przestał padać deszcz. Wszyscy narzekają, że jest zimno, że jest zima i że ta zima nigdy się nie skończy. Jaką ma pani pogodę za oknem?

Martyna Damska-Grzybowska: Aktualnie wschodzi słońce i mamy przepiękne promienie, które mają takie odcienie pomarańczu, różu i fioletu. Wygląda to naprawdę zjawiskowo. Oczywiście mamy bardzo dużo śniegu, bo przez noc nasypało 40 cm.

40 centymetrów tylko przez jedną noc?

Tak, dokładnie. Także od rana było odśnieżanie - poranne kardio.

A temperatura?

Temperatura jest bardzo przyjemna. Minus jeden stopień Celsjusza, więc śnieg jest mokry.

To teraz proszę zdradzić, gdzie pani jest?

Mieszkam za kołem podbiegunowym w północnej Norwegii na Lofotach.

Większość z nas zimy nie lubi i czekamy aż się skończy. Gdy ogląda się pani profil na Instagramie, to naprawdę w zimie można się zakochać. Czy to jest tak, że ta nasza polska zima nie jest taka piękna? Tam zima ma zupełnie inne uroki?

To nie do końca tak. Mieliśmy cały tydzień ze sztormami i z wiatrem o sile huraganu. Naprawdę potężny, potężny żywioł. Były dni, kiedy nie można było wychodzić z domu. Po prostu było to niebezpieczne. Szkoły, przedszkola, a nawet zakłady pracy były zamknięte. I teraz, po tygodniu tych sztormów, przyszła naprawdę zjawiskowa, bajkowa zima. Taka z obrazka.

Teraz wszyscy się zastanawiają: sztorm, nie wolno wychodzić z domu, zamknięte przedszkola. No jak się ktoś tam urodził, to ma pecha i musi tam żyć. Co panią tam przywiodło?

Pytanie, czy ktokolwiek rozważa to w kategorii pecha? Bo wydaje mi się, że nie. Każdy, kto tutaj mieszka, wie, gdzie mieszka i wie, czego oczekiwać od pogody w tym czasie. Jest to całkowicie normalne. Jeszcze jedno - każdy wie, że tutaj życie toczy się z rytmem natury. Jesteśmy uzależnieni od pogody, od natury. Jesteśmy tylko jej małą cząsteczką, więc przyjmujemy to, co jest, cieszymy się tym, co jest, a nawet jeżeli się nie cieszymy, to po prostu akceptujemy.

To chyba jest klucz do sukcesu. Mam wrażenie, że my w Polsce bardzo z pogodą walczymy. Niezależnie jaka jest, próbujemy żyć tak samo i to chyba jest główny problem. Dlatego cały czas na tę pogodę narzekamy.

Tak, to prawda. Ja zawsze powtarzam, że ja jestem osobą, która nie uzależnia swojego szczęścia, nastroju od pogody. Bo jeżeli nie mamy na coś wpływu, to dlaczego uzależniać od tego swój nastrój i swoje nastawienie do życia? Bardzo dużo zależy od tego, jakie mamy nastawienie.

Zapytam teraz o tematy dotyczące mody. Na wszystkich zdjęciach, na których panią widziałam, miała pani na sobie ciężkie, zimowe swetry. Pani się ubiera w jasne kolory, więc to przepięknie wygląda. Ale nie tęskni pani czasami za cieniutką sukienką na ramiączkach?

Przede wszystkim ślicznie dziękuję. Nie, nie tęsknię. A jeżeli bardzo bym zatęskniła, to latem mam dni polarne i mamy bardzo dużo słońca. Praktycznie słońce nie zachodzi, oczywiście zakładając, że nie zasłaniają go chmury. Są opcje założenia sukienki na ramiączkach. A te swetry - och, to jest magia w Norwegii, zresztą nie tylko w Norwegii, a w całej Skandynawii, we wszystkich krajach nordyckich.

Zauważyłam też, że pani np. nie poddaje się takiej szaroburości zimy. Nosi pani jasne kolory. Może one są kluczem do tego, żeby jednak tę zimę trochę polubić?

Ciężko mi powiedzieć, ponieważ ja lubię zimę od dziecka. To nie jest tak, że polubiłam ją, albo ktoś zmuszał mnie do tego, żeby ją polubić. Ja po prostu kocham ją od dziecka. Urodziłam się w lutym, więc może to też jest klucz. Może osoby urodzone zimą bardziej kochają zimę, a osoby urodzone latem bardziej kochają lato? Oczywiście żartuję sobie, ale ta - można zimę zaczarować. Można szukać światła na innych płaszczyznach, niekoniecznie na niebie, niekoniecznie w formie słońca. Możemy szukać tego w kolorach, uśmiechu. I choć zabrzmi to pewnie trywialnie, we wszystkich takich małych radościach życia, codziennego światełka, świeczki, to wszystko umila codzienność.

No tak, latem gorąca czekolada tak nie smakuje.

To prawda. Chociaż akurat tutaj, u nas, za kołem podbiegunowy,  gorąca czekolada jest cały rok.

Ile wynosi temperatura w lipcu?

Wahania temperatur są tu znaczne. W zeszłym roku mieliśmy temperatury od -10 stopni do nawet 26 stopni. Także przy 26 stopniach, kiedy wchodziłam do wody, która miała 12-13 stopni, to czułam się już jak na egzotycznych wakacjach. Muszę wspomnieć, że tutaj bardzo dużo osób morsuje.

A jak sobie radzić właśnie ze światłem? Część osób mówi, że jeśli chodzi o temperaturę, zawsze można się cieplej ubrać. Ale kiedy zimą w Polsce jest godzina 16:00 i jest już tak ciemno, to wtedy nikomu nie chce się żyć. A jak to jest u was, bo przecież bywają całe dni bez światła.

To prawda, bywają całe dni bez światła. Mamy kilka tygodni nocy polarnej. Ale ja od razu dodam, że na Lofotach tak naprawdę nigdy nie jest całkowicie ciemno przez 24 godziny na dobę, jak np. na Svalbardzie. To nie ta szerokość geograficzna. Zawsze mamy chociaż takie dwie godziny szarości i staramy się ten czas wykorzystać jak najlepiej, po prostu spędzić go na świeżym powietrzu. Bo to też jest klucz - im bliżej natury, im więcej czasu spędzamy na świeżym powietrzu, tym szczęśliwsi się czujemy i bardziej zrelaksowani, po prostu więcej endorfin wyzwala się w organizmie.

Niektórzy mówią, że w ogóle zimą nie są w stanie poczuć tych endorfin. To nie jest prawda?

Nie, absolutnie. Ja obserwując tutaj mieszkańców północy już od kilku lat i nie tylko północy Norwegii, ale też właśnie Szwecji, Finlandii, chciałabym podkreślić, że ta pogoda czy ta ciemność nie wpływa na to, na ile korzystamy z natury, na ile korzystamy ze spacerów, na ile korzystamy z życia.

To jakbyśmy teraz mogli zrobić taki poradnik "jak pokochać zimę" prosto z koła podbiegunowego, to co by się w nim znalazło?

Przede wszystkim - zawsze powtarzam - nie mieć oczekiwań. Przyjmować to, co jest, to, co jest tu i teraz. W życiu czasami czekamy na jakiś lepszy moment, na piękniejszą pogodę, na piękniejsze jutro, a tak naprawdę nie wiemy, jak jutro będzie wyglądało. Dlatego warto doceniać to, co mamy tu i teraz. I żyć. Po prostu żyć pełnią życia niezależnie od warunków pogodowych. Zima jest przepiękna - jest tyle form aktywności, które można wprowadzić do swojego życia. Już nawet nie mówię o nartach, czy rakietach śnieżnych i morsowaniu, ale przede wszystkim o zwykłym spacerze i zachwycaniu się tym, co jest dookoła. Wiem, że w mieście bywa to trudne, ale pamiętajmy, że zawsze są jakieś miejsca poza miastem, gdzie można wyskoczyć choćby na małą wycieczkę.

Podziałajmy jeszcze na nasze kubki smakowe. Jest coś takiego pysznego, jakaś potrawa, która powoduje, że od razu robi się cieplej na sercu?

O tak, zdecydowanie. U mnie w okresie przedświątecznym i świątecznym, ale też przez całą zimę, jemy risgrøt. Jest to taka owsianka ryżowa; myślę, że tak mogę to przetłumaczyć na język polski. Taki ryż, rozgotowany, ugotowany w mleku, bardzo rozgrzewający serduszko i żołądek, podawany tradycyjnie z migdałami i dżemem.

No i chyba po takie śniadanie warto się tam do pani wybrać.

Przesyłam pełne ciepła uściski z w miarę ciepłych Lofotów.