Czasem zdarzają się historie niczym z filmów o Indianie Jonesie. Tak było w przypadku odkrycia Hypogeum Hal Saflieni - podziemnego sanktuarium i nekropolii sprzed tysięcy lat na Malcie. W tej wydrążonej w wapiennej skale trójpoziomowej świątyni grzebano zmarłych i składano ofiary bogom już półtora tysiąca lat przed wybudowaniem słynnego Stonehenge w Anglii.
Wszystko zaczęło się na przełomie XIX i XX wieku w miejscowości Paola w pobliżu Valletty. Trwał tam właśnie boom budowlany i ludzie masowo ściągali z całej wyspy na wybrzeże, bo Brytyjczycy, którzy mieli na Malcie bazę, intensywnie rozbudowywali flotę. Właściciele jednego z budynków postanowili skonstruować podziemny zbiornik na deszczówkę. Pod uderzeniami kilofa skała się zapadła, ukazując kompleks jaskiń. Początkowo myślano, że to wczesnochrześcijańskie katakumby. Ludzie bali się, że zostaną wysiedleni, więc odkrycie... zataili.
Ale z czasem do Brytyjczyków dotarły pogłoski o tajemniczym znalezisku i, jak głosi legenda, pierwszą osobą, która zeszła do jaskiń, była pracownica brytyjskiej ambasady. W podziemnym korytarzu zobaczyła ludzki szkielet z długimi, białymi włosami. Gdy go dotknęła, rozsypał się w proch! Filmowa scena, prawda?!
Pierwszym badaczem Hal Saflieni był maltański jezuita i etnograf Manuel Magri. Niestety, nie udało mu się zbadać całego podziemnego kompleksu, bo Górny Poziom ciągle znajdował się na terenie prywatnym i nie było do niego dostępu. Zmarł nagle, kilka lat po rozpoczęciu prac, a jego notatki nigdy nie zostały odnalezione. W dodatku ówczesne badania archeologiczne odbiegały znacząco od obecnych standardów.
Bardziej profesjonalnie podszedł do sprawy kolejny badacz - Temistokles Zammit. Gdy władze wykupiły wreszcie ziemię, tak, by zbadać Górny Poziom kompleksu, okazało się, że jest on nienaruszony od tysięcy lat. Na podstawie znalezisk z tego miejsca, Zammit oszacował, że w całym Hypogeum pochowano około 7 tysięcy osób.
Już samo to, jak pierwsi osadnicy znaleźli się na Malcie około 7 tysięcy lat temu, może budzić zdumienie. Prawdopodobnie dotarli na wyspę z Sycylii. O ile jednak Sycylia z wulkanem Etna jest widoczna na morzu z daleka, o tyle Malta nie ma takich szczytów. Jak więc odbywała się komunikacja między wyspami w tamtych czasach? Jak prymitywne łodzie, zrobione z pni drzew mogły pokonać prawie 100 km morza? Tego nie wie nikt. Takich kontaktów musiało być jednak wiele i są na to dowody.
Ówcześni Maltańczycy byli rolnikami i pasterzami, co ciekawe, w ich jadłospisie niewiele było owoców morza. Czcili Matkę Ziemię i przodków, dlatego Hal Saflieni było dla nich nie tylko miejscem kultu, ale i symbolem tożsamości.