Z rządu "odejdą ci, którzy nie powinni w nim pozostać" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM wicepremier Janusz Piechociński. Pytany, czy jednym z tych ministrów będzie szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, stwierdza, że "zapewne tak się stanie". "Będzie kilka niespodzianek dużego kalibru" - zapowiada również Piechociński. Pytany o mniejsze dostawy gazu z Rosji, mówi, że "na razie nie ma zagrożeń, ale żyjemy w wyjątkowo niepewnym czasie". "Opracowujemy różne scenariusze, także te czarne. Podczas wakacji testowaliśmy możliwość wyłączenia dostaw gazu z kierunku wschodniego. Wnioski są optymistyczne" - zapewnia.
Konrad Piasecki: Gazu dostajemy dziś tyle, ile chcemy?
Janusz Piechociński: Takie były deklaracje strony rosyjskiej...
Ale ma pan jakieś sygnały z dzisiejszego poranka?
...po kilku dniach na razie nie ma zagrożeń. Ale chcę jeszcze raz zwrócić uwagę, że żyjemy w wyjątkowo niepewnym czasie. Będą tutaj, w tym sezonie gazowym, potencjalne, a może i realne, emocje. Ale jesteśmy do niego - jak nigdy dotąd - bardzo solidnie przygotowani.
Zanim o tych przyszłych emocjach - postawmy kropkę nad i: ma pan z dzisiejszego poranka jakieś sygnały o tym, że gazu dostajemy tyle, ile chcemy, czy wciąż są jakieś problemy?
Pamiętajmy o tym, że mówimy o dostawach nominowanych w kategoriach dobowych, 24 godzin. Zamówiliśmy X, no i na razie nie ma zagrożenia dla tego, żeby ten X na koniec doby zakomunikować.
Rozumie pan, w co grają Rosjanie? Chcą nas postraszyć, coś pokazać?
Myślę, że po pierwsze sprawdzają wrażliwość naszej opinii publicznej na jakiekolwiek zakłócenia. W pierwszym półroczu nie mieliśmy żadnych problemów. Były nawet takie dni, tygodnie, że braliśmy więcej niż ilość zamawiana. Pamiętajmy o tym, że jesteśmy w sytuacji, kiedy dziennie zużywamy dwadzieścia kilka milionów metrów sześciennych, podczas gdy w samych magazynach mamy ponad 2,5 miliarda, mamy 3,4 miliarda krajowego rocznego wydobycia, zwiększyliśmy potencjał - w sensie możliwości technicznej - importu z kierunku zachodniego i on został zweryfikowany, a w zeszłorocznym szczycie zimowym, przy wysokich mrozach, w środku tygodnia - bo w weekend przemysł bierze mniej - mieliśmy dobowe zużycie rzędu siedemdziesięciu kilku milionów metrów sześciennych.
Ale czy może być tak, że ta mniejsza, niż byśmy chcieli, ilość gazu w ostatnich dniach to może być jakaś czysto niewinna historia? Niedogadanie się czy rzeczywiście napełnianie magazynów - jak tłumaczą Rosjanie, czy jest to po prostu jawna gra, która ma nam coś pokazać i udowodnić?
Może być wszystko, dlatego też jako minister gospodarki odpowiedzialny za ten sektor mówię: mniej histerii, mniej pokazywania, jak to dla nas może być bolesne czy wrażliwe, a więcej racjonalności. Być może Rosjanie sprawdzali, czy podsystemy gazowe Białorusi i Ukrainy zadziałają tak jak w ich scenariuszu, być może chodzi o to, by jeszcze bardziej zaangażować Europę Środkowo-Wschodnią w myślenie o gazie, a nie w myślenie o Ukrainie, o rozejmie i konsekwencjach zajęcia Krymu.
A może jest tak, że dają trochę mniej, żeby potem dać trochę więcej i pokazać się jako dobrzy wujkowie?
Nie, ale zwracam uwagę, że w pierwszym półroczu nie mieliśmy tutaj żadnych zagrożeń.
A po co nam te zwiększone dostawy? Żeby odsprzedawać ten gaz Ukrainie?
Nie, to nie jest tak.
Bo chcemy trochę więcej w ostatnich dniach.
Ale to bierze się z tego, że jeśli w którymś dniu weźmiemy mniej, niż było zamawianie, to w następnym chcielibyśmy to zrekompensować. Na poziomie dostarczycieli gazów tych operatorów, dystrybutorów tak to się właśnie robi.
Ale odsprzedajemy gaz Ukrainie i się do tego oficjalnie przyznajemy?
Nie odsprzedajemy gazu Ukrainie. My odsprzedajemy RWE, bo to jest z kontraktu RWE, z rosyjskiego gazu ciągniętego ze Wschodu. Część tego gazu zawraca polskim systemem Gaz-Systemu i jest sprzedawany na Ukrainie i to było w ostatnich miesiącach średnio 3 z kawałkiem mln m. na dobę.
Więc może ta akcja rosyjska ma nam udowodnić, czy ma nas przekonać ,żebyśmy Ukrainie jednak nie odsprzedawali?
Nie. Zwracam uwagę, że my sprzedajemy zgodnie z umową możliwość przesyłu, przy czym w tej umowie nie jest wpisane, że dziennie to średnio 3, tylko w określonych odcinkach czasu (z reguły to jest nie krócej niż miesiąc) mówimy , że prześlemy, czy damy możliwość przesyłu określonej, sumarycznej liczby metrów sześciennych gazu.
Jeśli byłoby tak, żeby przykręcali ten kurek, no bo o zakręceniu chyba ... Czy bierzemy pod uwagę zakręcenie? Czy tylko przykręcanie?
Zwracam uwagę, że jesteśmy zobowiązani dla odpowiedzialnego funkcjonowania naszego państwa realizować i opracować scenariusze nawet czarne, łącznie z zamachami terrorystycznymi na wszystkie dostępne z kierunku wschodniego i nie tylko gazociągi. W związku z tym takie testy robiliśmy. A w wakacje, ponieważ było techniczne wyłączenie na kilka dni z kierunku wschodniego, bardzo skutecznie przetestowaliśmy możliwości zasilania z kierunku zachodniego, i to daje nam optymistyczną możliwość sprowadzenia do 5 miliardów metrów sześciennych.
Ale gdyby Rosjanie przykręcali to jesteśmy wobec nich bezsilni, czy mamy jakieś środki, którymi możemy ich skłonić, zmusić, a przynajmniej przekonywać?
Po pierwsze pamiętajmy o tym, że to jest interes.
Ale czasem polityka jest ważniejsza niż interesy.
Ale pamiętajmy też o tym z czego żyje gospodarka rosyjska i jakie są konsekwencje, że jeden ze znaczniejszych odbiorców w Europie Środkowo-Wschodniej, a jest nim Polska, będzie dodatkowo zdeterminowany w zmienianiu kierunków dostaw.
Dobrze, ale jesteśmy bezsilni? Waldemar Pawlak doradza pozew do sądu, albo do jakiego Trybunału, w ogóle myślimy nad czymś takim?
Zwracam uwagę, że mieliśmy krótko dobowe zakłócenia w relacjach między dostawcą ze strony Białorusi, a naszym odbiorcą PGNiG i Gaz- Systemie.
Czyli rozumiem, że sytuacja nie dojrzała jeszcze do tak ostrych rozwiązań?
Nie, zwracam uwagę, że pierwsze półrocze pokazało bardzo wyraźnie, że w wyniku tej niepogody politycznej i nie tylko politycznej, bo mieliśmy także sankcje gospodarcze, dostawy gazu były realizowane zgodnie z kontraktami.
No tak, ale nie odpowiada pan na pytanie czy rozważamy jakieś pozwy do Trybunału, czy nie?
To jest na razie rozmowa na poziomie operatorów systemów i firm, które ze sobą podpisały stosowne umowy.
Łezkę pan wczoraj po Tusku uronił? Westchnął z nostalgią, szkoda chłopa?
Nie, to zrobiłem już wcześniej dwa tygodnie temu.
Czy myślał pan: Ale mu się udało...?
Częściej mówiłem, bo pojawiły się taki sentymentalne wypowiedzi, że zaśpiewam " Nie płacz, kiedy odjadę", a tydzień później mówiłem, że "Ja żegnałem nieraz kogoś".
Rząd poukładany, nowy?
Myślę, że tak.
Tak?
Tak.
Już wszystko wiadomo?
Wszystkiego to nie będzie wiadomo dopóki pani kandydatka na premiera nie przyjdzie na posiedzenie jednego, drugiego klubu koalicyjnego i nie wskaże swojej propozycji.
Ale pan ma wiedze i przekonanie, że wszystkie karty już w tej tali rozdane?
Mam wiedzę i przekonanie, że pani premier Kopacz przejmuje kierownictwo i kierowanie Platformą Obywatelską.
Przerzuca Radka Sikorskiego na marszałka sejmu?
To już wkrótce zobaczycie, będzie kilka w tym rządzie niespodzianek.
Jak dużych?
Dużego kalibru.
Zdziwimy się, że ktoś odchodzi, czy zdziwimy się tymi, którzy przyjdą ?
I to i to, jak w życiu.
No to jaka będzie najbardziej spektakularna dymisja?
Panie redaktorze, od tego...
Dobrze, zapytam inaczej: PSL utrzymuje stan posiadania?
Ale to było wiadomo już dawno, dawno temu.
To, że było wiadomo nie znaczy, że się zrealizowało.
Nie, ale to też wynika z obszaru spraw za które odpowiadamy, co robiliśmy, a także wobec wyzwań, które są. Wyobraża pan sobie odejście w tej sytuacji na przykład skutecznego [ministra] , sprawnego także w walce z przekonywaniem Komisji Europejskiej, że to polscy rolnicy i polscy przetwórcy w obszarze rolno-spożywczym ponieśli największe straty i zastąpienie go innym politykiem, który dopiero wchodzi w te buty? Jesteśmy wyjątkowo pragmatyczni. Otóż z rządu powinni odejść Ci, którzy nie powinni się znaleźć w nowym rozdaniu.
Bartłomiej Sienkiewicz na przykład?
Ja nie.. widzi pan, jak ja się odżegnuje od nazwisk?
No, ale pan akurat o Sienkiewiczu zawsze mówił, że z rządu odejść powinien. Znaczy nie zawsze. Od momentu wybuchu afery.
Dlatego, kiedy w sobotę i w niedzielę, kiedy przyszła wiadomość, którą wieszczyłem wcześniej, że Donald Tusk na pewno odejdzie, to w sposób jednoznaczny przeciwstawiałem się takiemu myśleniu, że może zróbmy sobie konstruktywne wotum nieufności we własnej koalicji, do własnego rządu. Mówiłem bardzo wyraźnie - kroki przez pana prezydenta, te pełne, konstytucyjne, naturalne, bo one pozwalają bez dodatkowych stygmatyzacji jednym wygasić misję a nowym wydłużyć misję.
Ten wygaszony to będzie Sienkiewicz między innymi.
Zapewne tak się stanie.
A jeśli chodzi o pańską przesiadkę do resortu infrastruktury i w ogóle podział tego resortu?
Nie, to były plotki. Tutaj zwracam uwagę, że ja podsumowałem w jednym z wywiadów dwa ostatnie lata dyskusji o ewentualnych przesunięciach w obszarze kompetencji poszczególnych agent i tych podziałów instytucjonalnych w rządzie. Pamiętajmy o tym, że MIR- Infrastruktura i Rozwój powstał w nadzwyczajnym stanie, ale pani premier Bieńkowska dokonała tam tak istotnych przesunięć departamentów itd. to w tej chwili na rok przed terminowymi konstytucyjnymi wyborami byłoby to półrocze paraliżu decyzyjnego, gdybyśmy dokonali zmiany. Przyjąłem te argumenty, ale myślę, że trzeba będzie w perspektywie po następnych wyborach myśleć o innym uporządkowaniu rządu.