Mają rację ci, którzy za wynik Polski na Euro winią Franza Smudę. To trener odpowiada za wyniki zespołu, a Smuda przegrał. Moja kadra miała duszę, nasza drużyna na te mistrzostwa duszy nie miała. Naszym błędem była zbyt czytelna taktyka, nie byliśmy drużyną, która coś po sobie pozostawi - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Jerzy Engel. Minister Mucha, proponując konkurs na nowego trenera, nie proponuje nic nowego. W PZPN konkurs jest zawsze. Jak wygląda konkurs w PZPN? O wyborze zdecyduje prezes i wiceprezes - wyjaśnia gość RMF FM.
Konrad Piasecki: Fornalik, Berti Vogts, czy może jednak Jerzy Engel?
Jerzy Engel: Gry medialne jak widzimy się zaczęły.
A to gry piłkarskie a nie medialne.
To są gry medialne na razie, ponieważ trener Smuda ma nadal kontrakt z Polskim Związkiem Piłki Nożnej a zarząd PZPN dopiero się zbierze więc na razie nic się nie dzieje.
A pan ma już swojego faworyta na następcę Smudy?
Nie mam, bo nie zajmuję się tym.
A zastępować go kimkolwiek? Bo sam Smuda mówi: wiem, że teraz byłoby mi łatwiej pracować z kadrą. Już wiem jak zachowują się zawodnicy w próbie ognia, wiem na kogo można liczyć a na kogo już nie powinno się stawiać.
Po dwóch latach współpracy z ludźmi poznaje się ich dokładnie.
To może rzeczywiście go zostawić? Skoro tak dobrze wszystko wie.
Z pewnością takie sugestie też na forum zarządu staną.
A pan je kupuje? Mówiąc kolokwialnie.
Ja nie jestem członkiem zarządu.
Gdy inni mówią tak jak Listkiewicz: Engel przynajmniej na pół roku, na pewno dobrze zacząłby eliminacje mistrzostw. Ma tyle wiedzy i doświadczenia, że zmobilizowałby drużynę.
To miłe, że były szef tak się wypowiada o swoim byłym pracowniku. Ale to świadczy o tym, że cały czas wraca się do tej reprezentacji. Jak pan widzi od mojego czasu, to już było 12 lat kiedy obejmowałem reprezentacje, nie wraca się do kadry Beenhakkera, czy do kadry Pawła Janasa, czy do innych trenerów którzy prowadzili, tylko ciągle wracali do kadry Engela. Tamta reprezentacja miała duszę, ona zostawiła coś w pamięci kibiców i myślę, że dlatego tak ją wszyscy lubiliśmy.
A ta miała duszę?
Ta duszy nie miała. Było wielu zawodników bardzo dobrych w tej drużynie, ale nie było zespołu.
A co to znaczy, że zespół nie ma duszy, czy reprezentacja nie ma duszy?
To znaczy, że ten zespół nie potrafił wytworzyć wokół siebie, czy wśród siebie takiego dwunastego gracza, który powiązałby ich niewidzialną, magnetyczną nicią, która pozwoliłaby w trudnych momentach rzeczywiście pomóc sobie nawzajem.
Ale pan mówi o kwestiach psychologicznych, przyjaźni między zawodnikami, czy raczej sposobu gry?
Przyjaźnie nie mają nic do siebie. Bo można się nienawidzić, ale na boisku grać wspaniale. Tak również bywało w naszych reprezentacjach.. Natomiast właśnie tego zespołu i tej zespołowości zabrakło.
Niektórzy mówią, wszystko przez trenera. Jest dyktatorem, nie potrafi rozmawiać z zawodnikami, nie dopuszcza dyskusji.
Widzi pan, tak to jest niestety, że sto procent odpowiedzialności bierze na siebie zawsze szkoleniowiec i on za to wszystko odpowiada. I w tym kontekście rzeczywiście to jest racja.
A kiedy pan słyszy takie głosy, że Smuda usunął reprezentacji wszystkich tych, którzy byli gotowi, czy mogli z nim dyskutować a zostawił potulnych, to pan myśli, że coś w tym jest?
Myślę, że taka jest filozofia pracy Franciszka Smudy. Każdy z nas jest inny, każdy z nas ma swoją filozofię budowy zespołu. On przyjął taką a nie inną. I niestety przegrał te mistrzostwa.
I nie dopuszcza do dyskusji z zawodnikami.
Tego nie wiem.
A pan dopuszczał? Pan uważa, że warto się wsłuchiwać w głosy zawodników czy należy im wyznaczyć zadanie i powiedzieć: masz to robić i nie dyskutuj.
W każdym zespole jest grupa zawodników, która musi współpracować z trenerem, a trener z nimi. To są zawodnicy starsi, kapitanowie zespołu, z którymi trzeba usiąść i w trudnych momentach rozmawiać, radzić. Czasami piłkarze widzą coś zupełnie inaczej a niżeli trener. Więc nie ma co narzucać na siłę swojej woli, jeżeli ona jest nietrafiona. Wtedy tylko piłkarze mogą pomóc, bo piłkarze są jedyną bronią jaką dysponuje trener. Trzeba z piłkarzami dobrze rozmawiać.
Myśli pan, że Lewandowski miał podczas tych mistrzostw na przykład powody do frustracji?
No powody pewnie miał, bo dostawał bardzo mało piłek, z których mógłby cokolwiek zrobić. Kiedy dostał dobrą piłkę, zamienił to zaraz na bramkę w pierwszym meczu. Natomiast tych piłek trafiało do niego niestety niewiele.
Pan by takiego Lewandowskiego inaczej ustawił?
Inaczej nie, bo to jest środkowy napastnik.
Inaczej w sensie: poparł go jakimś zawodnikiem, który byłby bliżej niego i pomagał mu?
Wie pan, ja mam zupełnie filozofię futbolu niż miał Franciszek Smuda. Z tego względu, że ja z reguły gram dwójką napastników, a nie takim jednym wy6suniętym jak graliśmy dotychczas. Trudno byłoby mi nawet porównywać się do Franciszka Smudy.
Dzisiaj wracając do tych pomysłów na trenera, pan rozważa ten wariant wejścia drugi raz do tej samej rzeki?
Niczego na razie nie rozważam. Na razie jestem w UEFA technical team, jestem od rana do późnej nocy zajęty właśnie tym co się dzieje na Mistrzostwach Europy. Mamy cudowną, przepiękną imprezę w Polsce. Imprezę, o której chyba nikt nie myślał wcześniej, że będzie tak wspaniała i tak rewelacyjna. Poza oczywiście tymi emocjami, które dla nas się troszeczkę skończyły, ale jest to coś o czym marzyliśmy przez całe, całe lata.
Czyli rozumiem, że kiedy pan czyta o tym -to jest jaka frakcja stoi za Fornalikiem, że popiera go Antoni Piechniczek - to pan myśli sobie: nie teraz, zajmę się tym po Euro?
No to są - tak jak powiedziałem- gry medialne. Media czymś muszą żyć. Skoro nie ma reprezentacji to się pisze o selekcjonerze.
A jeśli chodzi o rozwiązania systemowe, wyobraża pan sobie taki wybór na zasadzie konkursu trenera reprezentacji? Tak jak proponuje minister Mucha, na przykład?
Zawsze jest konkurs. Pani minister nie proponuje nic nowego. Tak było poprzednim razem i tak jest teraz i tak jest przy wszystkich młodzieżowych reprezentacjach, że robimy konkurs i w końcu wybiera się tego najlepszego.
Konkurs polega na tym, że są bardzo czytelne kryteria. na przykład przyznaje się 20 punktów za coś, 10 za coś. Taki przetarg niemalże.
Nie, nie. Czegoś takiego nie ma. Tutaj decyduje prezes i wiceprezes do spraw sportowych. Zatwierdza to zarząd, więc nie pozycjonujmy w ten sposób selekcjonera.
Pan na pytanie: trener krajowy czy zagraniczny? - odpowiada jak?
Odpowiadam, że trendy -jeśli patrzymy na Mistrzostwa Europy- są takie, że na 16 trenerów, którzy przyjechali z reprezentacjami, tylko 3 było zagranicznych. Mówię było, bo już ich nie ma na Mistrzostwach Europy.
Czyli raczej krajowy?
Zdecydowanie krajowy.
Bardziej Fornalik niż Bertie Vogts?
Krajowy, myślę tutaj, byłby zdecydowanie najlepszy.
A Fornalik ma dobry, adekwatny do reprezentacji rozmiar kapelusza?
To jest jeden z naszych najzdolniejszych trenerów. Został uznany trenerem roku po lidze w tym roku i jest na pewno jedna z dobrych kandydatur.
Ale nie najlepsza?
A tego to nie wiem.
Kto jest pana zdaniem kandydatem na najlepszego piłkarza tych mistrzostw.
Jeśli mówimy w tej chwili o piłkarzu - to Ronaldo, ale jeśli mówimy o piłkarzu rozgrywającym - to jestem cały czas, niezmiennie od wielu lat, pod wrażeniem włoskiego rozgrywającego Andrea Pirlo.
Tego, który wczoraj taką podcinką strzelił karnego?
Tego, który tą podcinka strzelił karnego i dał - że tak powiem - psychiczną siłę pozostałym zawodnikom: że to nie jest takie straszne.
Dzisiaj na wybór między Ronaldo a Pirlo.
Według mnie tak.
A w najlepszej jedenastce umieściłby pan jakiegoś polskiego zawodnika?
Nie. Zasada jest taka, że w tej jedenastce lub dwudziestce trójce umieszcza się piłkarzy, którzy minimum doszli do ćwierćfinału mistrzostw Europy.
I tylko dlatego, a nie dlatego że słabo grali.
Taki jest regulamin.
A coś wniosą te mistrzostwa do taktyki futbolu?
Na pewno tak, radzę dokładnie oglądać Włochów, ich ustawienie, sposób poruszania i zadania, ich rozwiązywanie zadań, Włochów ofensywnych - co jest pewnie zaskoczeniem dla części obserwatorów. Włosi zawsze kojarzyli się z catenaccio, a tymczasem jest to zupełnie coś innego. Podobnie jak Hiszpanie, którzy już nie rozwiązują swoich akcji w strefie przed obroną, a nie za obroną, co do tej pory było domeną Niemców. Smaczków taktycznych jest cała masa.
A porównując te taktyki tych zespołów, które idą coraz wyżej, polską taktykę to, co w tej polskiej zawiodło najbardziej?
Właśnie taktyka.
Bo była zbyt defensywna?
Bo była zbyt czytelna, po prostu szybko ją rozpracowano i potem było coraz trudniej zawodnikom realizować ją na boisku.
Czyli musieliśmy przegrać.
No może nie musieliśmy, ale nie byliśmy drużyną która coś po sobie pozostawi na mistrzostwach.