Lewandowski sam walczył przeciwko czterem rosyjskim rottweilerom, a reszta drużyny była jak lwy. W sumie mamy niezłą drużynę, ale w meczu z Czechami Lewandowski nie może być tak osamotniony jak podczas meczu z Rosją. Trzeba zagrać ofensywnie, trzeba strzelić bramkę. Z Czechami łatwo nie będzie, ale wygramy 2:1 - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Zbigniew Boniek.
Konrad Piasecki: Tytoń czy Szczęsny?
Zbigniew Boniek: Wszystko jedno. Obydwaj są dobrzy. Są inni, ale są dobrzy.
Ale na kogoś postawić trzeba. Bo dwóch się w bramce postawić nie da.
Po to mamy trenera, któremu płacimy duże pieniądze, żeby dokonywał wyborów najbardziej słusznych.
O Tytoniu mówią spokojny, budzi zaufanie. O Szczęsnym żywiołowy, napędza drużynę. Zbigniew Boniek jako piłkarz wolałby jakiego bramkarza mieć za sobą?
Dobrego. Obydwaj są dobrzy i dają pewność obronie. W tej chwili moment przemawia za Tytoniem a nie Szczęsnym, natomiast to różnie wygląda. My mamy chęć i obowiązek iść dalej.
Czyli jeżeli Tytoń jutro, to też Tytoń w następnym meczu. Czyli Szczęsny robi się bramkarzem numer dwa.
I największym pechowcem tych mistrzostw.
Pytanie jest inne. Co byłoby gdyby Młynarczyk na mistrzostwach świata dostał czerwoną kartkę, wszedł Kazimierski, czy Mowlik na jeden mecz i potem Młynarczyk znowu może grać. Kto by grał? Młynarczyk, Kazimierski, czy Mowlik? Jest to pewna psychologia podjęcia decyzji. Wcale nie łatwa.
Nie śmieszy pana, trochę, że zrobiła się z tego taka ogólnonarodowa sprawa i ogólnonarodowa dyskusja?
Nie, mnie nic nie śmieszy, bo my jesteśmy wszyscy kibicami. I mamy obowiązek, prawo i przyjemność podczas Euro dyskutować, organizować marsze, podniecać się i cieszyć się. Natomiast piłkarze mają ten obowiązek, żeby najlepiej grać i nas nakręcać.
A dzisiaj to nie wszyscy jesteśmy nie tylko piłkarzami, ale nawet selekcjonerami, jak pokazuje dyskusja Tytoń, czy Szczęsny.
Tak, ale to jest przyjemne, nikomu krzywdy to nie robi.
Napięcie spore. Po dwóch pierwszych meczach mamy szanse na awans. Dawno tak nie było. Może to też napędza dyskusje.
Powiedzmy sobie szczerze. Nasz plan, polski plan przewidywał wyjście z grupy. My nic innego nie robimy jak realizujemy ten plan. Zagraliśmy znakomite 45 minut z Grecją. Cały czas poprawnie, dobrze z Rosją, bardzo ambitnie. I teraz przechodzimy przeciwko przeciwnikowi, który w eliminacjach zdobył 13 punktów mniej od wszystkich, strzelił tyle samo bramek co Mołdawia w eliminacjach. Dwie więcej od Azerbejdżanu. ich największym napastnikiem jest Baros, który gra w tej samej lidze co Grosicki i strzelił chyba o jedną bramkę więcej od Grosickiego. Tylko, że gra w dużo lepszym klubie. Czyli...
...Czesi do przejścia- mówi Zbigniew Boniek.
Pewnie, Czesi są absolutnie do przejścia. Oczywiście nie możemy wyjść na boisko zarozumiali i myśleć, że to jest łatwy "job", jak to się mówi łatwa robota, ale Czechów trzeba pokonać i można pokonać.
Ale pytając inaczej: czy polska reprezentacja to jest taka drużyna, która na ćwierćfinał zasłużyła? I jest na tyle mocna, żeby awansować?
Jak wygra z Czechami to jak najbardziej. W tej grupie możemy spokojnie zająć drugie a nawet pierwsze miejsce. Zobaczymy co się stanie w następnym spotkaniu.
Zaryzykowałby pan takie twierdzenie, że to jest najlepsza polska reprezentacja od kilkunastu, albo kilkudziesięciu lat?
Wydaje mi się, że w tej reprezentacji jest taka dobra chemia, są piłkarze z najwyższej półki, piłkarze średni, piłkarze solidni, rzemieślnicy, którzy znają się na swoim fachu. I uważam, że jest to drużyna, która w porównaniu z innymi drużynami, powiedziałbym, ostatnimi, prezentuje się w sumie nieźle.
A co jest jej największą siłą i największym atutem?
Indywidualności. Jest to drużyna, która w każdym momencie może strzelić bramkę. bo mamy Lewandowskiego, który potrafi sam walczyć przeciwko obrońcom. Mamy Błaszczykowskiego, który potrafi znakomicie uderzyć i dobrze wykonujemy stałe fragmenty gry, bo mamy wysokich, silnych chłopaków, którzy dobrze grają głową.
Gwiazdy polskiej reprezentacji w pierwszych dwóch meczach nie zawiodły?
Nie, absolutnie. Nie można do nikogo mieć pretensji. Poza tym każdy na mecz patrzy inaczej. Jak patrzyłem na Lewandowskiego z Rosją, to wydawało mi się, że gołymi rękoma walczył przeciwko czterem rottweilerom. Był sam pozostawiony, a potrafił zdobyć aut lub rzut wolny, pomóc trochę obronie i zdobywać na chwilę piłkę. To wcale nie było łatwe. Błaszczykowski zrobił to, co do niego należy - strzelił bramkę, a inni walczyli jak lwy.
A kto albo co jest największą słabością tej drużyny? Jest ktoś taki, kogo pan na boisko już by nie wypuszczał po tych pierwszych dwóch meczach?
Może jeden, ale wie pan jak to się mówi...
Nie chce mu pan podcinać skrzydeł?
Tak, nie podcinajmy nikomu skrzydeł. Dodajmy takiego polskiego optymizmu. Niech latają jak orły i nie będziemy nikomu skrzydeł podcinać.
Z Grecją Czesi wygrali, o Rosjanach wypowiadał się pan z umiarkowanym respektem. Rozumiem, że o Czechach pan powie: "na tym tle jeszcze słabsi".
Nie, Czesi to nie jest słaby zespół. To zespół bardzo chłodny, który potrafi grać to samo przez 90 minut. To jest w ich mentalności narodowej, dlatego z Czechami wcale łatwo nie będzie.
A można sobie z nimi pozwolić na grę bardziej ofensywną niż w meczu z Rosją?
Trzeba z nimi grać ofensywnie, bo musimy strzelić bramkę. Z Rosją graliśmy dużo z kontry i wyprowadzaliśmy je bardzo niebezpieczne. Tak zresztą strzeliliśmy bramkę, natomiast założenia i to, co musimy osiągnąć z Czechami jest zupełnie inne, niż to, co musieliśmy osiągnąć z Rosjanami.
Czyli nie zostawiać tego nieszczęśnika Lewandowskiego jako jedynego wysuniętego, żeby walczył z czterema, tym razem czeskimi, rottweilerami?
Oczywiście, nie można na to sobie pozwolić, ale to będzie inny mecz. Czesi będą bardziej się bronili. Wydaje mi się, że oni mają trudniejszą sytuację niż my. Wyjść na boisko wiedząc, że tylko jeden wynik ci jest potrzebny jest czasami lepiej niż wyjść na boisko z przekonaniem, że można się trochę poobijać, trochę stać z tyłu, czekać na to, co zrobią i dopóki nam nie strzelą, jest dobrze. Ciężko podczas meczu, jak coś się stanie, zmienić mentalność.
Wewnętrzne przekonanie podpowiada panu, że wygramy?
2:1.
Dla Polski?
Oczywiście, tylko dla Polski. Niech się kibice cieszą, mają prawo.
A odchodząc od nasze polskiej sprawy i naszych polskich ambicji - kto będzie mistrzem Europy?
Wczoraj oglądałem Hiszpanów i z nimi rzeczywiście ciężko grać z jednego prostego powodu, że jeżeli drużyna przez prawie 80 minut trzyma piłkę, to przeciwnikowi zostaje tylko 10 minut na strzelenie bramki. To bardzo mało czasu, żeby ich zaskoczyć. Poza tym znakomicie grają piłką, rozgrywają dobrze. Trener doszedł też do wniosku, że można wystawić napastnika. Wystawił w końcu od początku Torresa. Od razy strzelił dwie bramki, wydaje mi się więc, że teoretycznie Hiszpanie i Niemcy są faworytem, ale Niemcy najpierw muszą nas pokonać, prawda?
A wiadomo, że nie będzie to łatwe - jeśli awansujemy. A jeszcze na koniec, odchodząc od sportu, zaszkodzą nam i obrazowi Euro te wtorkowe zadymy przed meczem i po meczu Polska-Rosja?
Nie zaszkodzą. Na ostatnich mistrzostwach w Szwajcarii i Austrii było dużo gorzej. Ciężko czasami przewidzieć tych wszystkich chorych umysłowo, którzy wychodzą na ulicę i nagle od tyłu do pana podejdą, kopna pana. To są rzeczy niebywałe, ale ilość ludzi dobrych na tych mistrzostwach jest trzy tysiące razy większa niż ilość łobuzów.
Jak pan rozmawia z Platinim, to on mówi: "wy Polacy macie z tym problem, czy raczej my wszyscy mamy z tym problem, więc machnijmy na to ręką"?
Nie, nikt na to ręką nie macha. Staramy się z tym walczyć wszyscy. Jest trudno działać. Jak ktoś idzie ulicą nie można go zaaresztować, najpierw musi coś zrobić. Ale w takich czasach żyjemy, że przy takich imprezach sportowych, a także przy innych okazjach, dzieją się takie rzeczy. Ale są to rzeczy minimalne.
Czyli Platini, Europa zapomną nam to, co się działo?
Nie tylko zapomną, ale mogę powiedzieć - będąc z nimi na co dzień razem - że są zaskoczeni, nie tylko poziomem organizacji, ale mentalnością, kulturą, entuzjazmem. To, co się w Polsce dzieje... cała Polska żyje Euro. Pan też chyba do tego doszedł...
Jak ja się zainteresowałem piłką nożną, to znaczy, że tak...
... I nagle w Grecji nie ma już kryzysu, euro jest mocne, wszyscy jesteśmy wspaniali.
Będzie dobrze i Platini już nie żałuje, że dał nam te mistrzostwa?
Platini nigdy nie żałował.
Trochę żałował, chyba
Może na początku, może był za kimś innym, ale potem okazało się, że myśmy wykonali lekcję przez te 4 czy 5 lat.
Dziękuje bardzo.