"Prezes Kaczyński nie zamierza startować w wyborach prezydenckich. Zamierza być premierem i przygotowywać PiS do rządzenia" - oświadczył w Kontrwywiadzie RMF FM Adam Hofman. "Po wyborach samorządowych przedstawimy kandydata na prezydenta. Przedstawimy go wprost jako partia, a być może zrobimy prawybory" - dodaje rzecznik PiS. Jak mówi, po brukselskim awansie Donalda Tuska można "nareszcie odetchnąć pełną piersią".
Konrad Piasecki: Umie pan już odpowiedzieć na pytanie, jak żyć po stracie ukochanego wroga?
Adam Hofman: Nareszcie odetchnąć pełną piersią.
Nie, trudny czas przed PiS-em. Wie pan to doskonale.
Kolejna teza publicystyczna jak o wielkim propagandowym efekcie Tuska. Efekt Tuska zweryfikowany w ostatnich trzech wyborach uzupełniających. Brak Tuska jako śmiertelne zagrożenie dla Prawa i Sprawiedliwości zostanie zweryfikowany w kolejnych tygodniach.
Pańska teza publicystyczna jest taka, że żyć bez Tuska będzie PiS-owi dużo łatwiej.
Polsce też, dlatego że to przybliża nas do zmiany władzy. Moim zdaniem, ta władza nie jest w stanie już wygenerować z siebie takiego premiera, który zrobi to, co w Polsce trzeba zrobić.
A może teraz potrzeba właśnie takiego "soft premiera" jak Ewa Kopacz? Polsce i wyborcom.
Patrząc na otoczenie międzynarodowe, na wojnę na Ukrainie, czyli w pobliżu naszych granic, na stałe zagrożenie ze strony Putina, soft premier równa się: brak bezpieczeństwa.
Ale wasz kandydat na premiera też nie był taki bardzo "hard" - mówię o Piotrze Glińskim.
Tylko że my zgłaszaliśmy go w sytuacji, kiedy konflikt na Ukrainie nie był w sferze gorącej - to raz, a dwa...
Zaraz: ostatni raz zgłaszaliście go w czerwcu 2014, trzy miesiące temu, na Ukrainie działy się już straszne rzeczy.
...a dwa: on miał być premierem, który doprowadzi nas do szybkich wyborów.
Ale tak czy inaczej trochę by rządził. A pan mówi, że teraz potrzeba premiera z doświadczeniem w polityce międzynarodowej i znającego się na bezpieczeństwie. Przy całym szacunku dla Piotra Glińskiego - na socjologii zna się świetnie, ale...
Naszym kandydatem jest Jarosław Kaczyński.
Bo on się zna na wszystkim.
Nie - bo jest premierem na trudne czasy, a te trudne czasy - wewnętrznie i zewnętrznie - właśnie nadeszły.
Czyli Piotr Gliński już w ostatecznej odstawce.
Piotr Gliński miał ważną rolę do odegrania i ją odegrał. Pokazał, że za Prawem i Sprawiedliwością stoi silne zaplecze ekspertów.
Ale kogo bić, kogo atakować, nad kim się znęcać, kiedy zabraknie Tuska?
Dziennikarze mogą tak jak zawsze nad Prawem i Sprawiedliwością.
My, dziennikarze, sobie poradzimy, ale nad kim wy się będziecie znęcać?
Wy sobie poradzicie, nadal jesteśmy. A my nie będziemy się nad nikim znęcać, my będziemy punktować panią marszałek Kopacz merytorycznie, dlatego że uważamy, że jak się zostaje premierem, to wchodzi się w rolę polityka, który będzie oceniany.
Czyli przyzna pan, że Tuska punktowaliście niemerytorycznie?
Nie, merytorycznie i tak jak sobie na to zasłużył, mimo że czasem bardzo delikatnie, a ostatnio kiedy już odchodzi, mimo że zostawia nam bardzo wiele problemów, punktujemy go bardzo delikatnie, chociaż przygotowujemy się do pewnego zamknięcia jego premierowania w Polsce.
Czyli równie merytorycznie o Ewie Kopacz będziecie mówili, że to zdrajca, pętak i trup płynie Wisłą? Bo to pańskie słowa na temat Donalda Tuska.
Insynuacje, ale cóż tak u pana rano zamiast kawy...
Nie, nie, jakie insynuacje, tak o Donaldzie Tusku mówiliście, to skoro pan mówi, że to było merytoryczne punktowanie to pytam, czy tak samo merytorycznie będziecie Ewę Kopacz?
Język polityki wymaga powiedzenia czasem czegoś ostro. Donald Tusk sam swoim zachowaniem na to zasługiwał. Ja bym mógł garść cytatów z drugiej strony przytoczyć, dużo ostrzejszych i nie zasłużonych.
Też was punktują oczywiście niemerytorycznie i niezasłużenie. Ale na trupa, który miał płynąć Wisłą, to Tusk sobie całkiem żywotnie poradził.
No miał płynąć na południe, popłynął na północ. Cały czas płynie. Tylko, że teraz wypłynął za polską granicę.
Skoro po kierunkach geograficznych, to raczej na zachód popłynął.
Tylko to było być może przez morze.
Cała partyjna strategia PiS, partyjna strategia walki z Platformą, zostanie przestawiona teraz na nowe tory?
Jest taka teza. Ona jest nieprawdziwa. Dlatego, że konflikt między nami to był konflikt Tusk - Jarosław Kaczyński.
W dużej mierze przyzna pan, że to był konflikt spersonalizowany?
Ale on się personifikował w ten sposób, a jest podziałem poważnym. To jest podział myślenia o państwie, między nami różnice są tak głębokie, że one nie wynikają tylko z animozji czy z emocji między liderami, to jest teza nieprawdziwa.
Ale wyobraża pan sobie równie ostry spór Tusk - Kaczyński i teraz Kaczyński - Kopacz? Czy Kopacz - Kaczyński?
Ja sobie wyobrażam to, że my przez naszego lidera będziemy pokazywać, że jesteśmy przygotowani do przejęcia władzy od pierwszego dnia rządzenia. I to będzie nasze główne zadanie na poziomie lidera. Oczywiście na poziomie sejmowym, nasi posłowie, posłanki będą punktować kolejne zaniechania. Bo ten rząd, rząd lojalnej pani marszałek Kopacz, która nie ma kompetencji by być premierem w trudnych czasach, była złym ministrem zdrowia, będzie złym premierem, to pokazuje, że liczy się lojalność tylko swoi, tylko stanowisko.
Na taryfę ulgową, jako kobieta będzie mogła liczyć u prezesa, który zawsze mówi, że nie chce być nieuprzejmy wobec dam?
Pod względem oceny jej roli jako polityka, skoro postuluje się równouprawnienie i ono się nawet zapisuje w ustawach typu suwaki, parytety, to byłoby obrazą dla kobiet, traktować ją w tym znaczeniu ulgowo.
A w innym? Pan nie dokończył, mam wrażenie, tego zdania. A w innych sferach będzie prezes ją traktował bardziej ulgowo?
Prezes będzie zajmował się przygotowaniem partii, to co robi, do rządzenia. Pani marszałek Kopacz będzie przez posłów traktowana tak, jak na to zasłuży. Jeśli zrobi coś dobrego, chciałbym bardzo i życzę tego Polsce, to oczywiście także ją pochwalimy.
PiS będzie próbował jeszcze wykonać jakikolwiek ruch? Cokolwiek takiego zaproponować, by utrudnić życie koalicji w dojściu Ewy Kopacz do sformułowania rządu?
Nie mamy tutaj żadnych narzędzi. Prezydent Komorowski miał narzędzie w pierwszym kroku. Pozbył się i wrócił pod żyrandol, pod który wysłał go Donald Tusk. Wczorajszy tekst Donalda Tuska, że złożył papiery pokazuje, że nie tylko pod żyrandol, ale w tej chwili pod lampkę taką biurkową go wysłał. Więc niestety..
Liczy pan, że prezydent będzie w takich sytuacjach wierzgał, brykał i przeciwstawiał się koalicji?
Ja sądzę, że to jest moment w pierwszym kroku, kiedy prezydent ma rzeczywiście pełne konstytucyjne uprawnienie, że.. nie mówię, że zgłosi kandydata z kosmosu albo z opozycji, tylko w ramach obozu władzy, z którego się wywodzi, mógłby zrobić wszystko, by kandydat na premiera był lepszy.
Ale zrobił wszystko.
A jest niedobry.
Skąd wie pan? Skąd pan wie, że jest niedobry?
To mu się nie udało.
No nie udało mu się.
Ta jego słabość wyszła...
Ale rozumiem, że jak w 2015 wygra Prawo i Sprawiedliwość, i chcielibyście Kaczyńskiego na premiera, to jeśli prezydent powie: nie, nie, ten kandydat mi się nie podoba. Próbuję sformułować inną koalicję, powie pan: świetnie, świetnie. Bo takie są uprawnienia prezydenta.
Nie. To jest sytuacja, kiedy prezydent wywodzi się z danego obozu i może zgłosić kandydata z danego obozu w ramach gry wewnątrz tego obozu.
Czyli we własnym obozie prezydent może mieszać. W innym obozie już niestety nie może.
Jeśli jest kohabitacja, czyli opozycja rządzi, prezydent jest w opozycji wobec tego rządu, odwrotnie, zresztą obojętnie jak to nazwać...
Czyli w ramach kohabitacji prezydent będzie musiał wskazać Jarosława Kaczyńskiego?
Nie, wskazuje na kandydata większości, to jest oczywiste. Ale dziś mamy sytuację, w której i większość i prezydent są z tego samego bloku, z tej samej partii przecież.
Pokrętna ta logika.
Nie, ona jest prosta konstytucyjnie.
Wyobrażam sobie, że wygrywa Prawo i Sprawiedliwość, mówicie: naszym kandydatem jest Jarosław Kaczyński, a prezydent mówi: to ja poszukam jakiegoś innego kandydata u was, bo ten mi się akurat nie podoba. A wtedy pan mówi: w obozie władzy można szukać.
Złamał ducha konstytucji.
Ducha?
Tak, jego rola dziś, gdyby nie był z Platformy, musiałby posłuchać większości. Ale nie chciał Ewy Kopacz, jak rozumiem myślał być może o Grzegorzu Schetynie, być może o kimś innym, ale desygnuje Ewę Kopacz. W związku z tym ten żyrandol jest dla niego cały czas aktualny.
Przeprowadziliście jakieś śledztwo w sprawie tego, jak to się stało, że do ostatniej chwili nie wiedzieliście, że Tusk zostanie szefem Rady Europejskiej?
To nasza słodka tajemnica. Propaganda.
Ale to wyście tę propagandę uprawiali. Ryszard Czarnecki mówił do ostatniej chwili, wiceprzewodniczący parlamentu, że to mrzonki.
Umówmy się, to kiedy my się dowiedzieliśmy, to jest nasza słodka tajemnica. Dowiedzieliśmy się wcześniej, niż z gazet, ale dla wielu komentatorów życia publicznego, pewnie też dla wielu polityków, ta sprawa była w jakimś sensie zaskakująca.
Również dla Ryszarda Czarneckiego, najwyżej ulokowanego polityka partii PiS-u w parlamencie.
Myślę, że dowiedział się wtedy, kiedy na brukselskich korytarzach zaczęło się o tym mówić otwarcie. Wtedy, kiedy premier Wielkiej Brytanii przeciekiem do jednego z dzienników brytyjskich poparł Donalda Tuska, wtedy dla wielu stało się to bardzo prawdopodobne.
Pytanie od słuchacza, pana Michała. Czy myśli pan o przejęciu steru władzy w PiS-ie i jak zamierza pan to zrobić?
Pytanie z tezą. Nie myślę. Myślę o przejęciu władzy w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość. Teraz kiedy pan premier i pani wicepremier Bieńkowska wyjechali, a problemy nam zostawili, będzie chyba łatwiej.
Pan Andrzej: Kiedy poznamy kandydata PiS na prezydenta RP?
Po wyborach samorządowych przedstawimy kandydata. Albo go przedstawimy go wprost jako partia, a być może zrobimy prawybory.
Nowy pomysł się ulągł w PiS-ie?
Ten pomysł istnieje od kilku lat. Być może to jest dobry pomysł, żeby kogoś nowego na naszej sceny politycznej, niezupełnie nowego ale kogoś niespodziewanego, wyłonić.
Ale wyobraża pan sobie, że prezes Kaczyński w prawyborach PiS-owskich wystartuje?
Prezes Kaczyński nie zamierza startować w wyborach prezydenckich. Prezes Kaczyński zamierza być premierem i przygotowywać partię do rządzenia.
Czyli to będzie walka następców ewentualnych albo innych kandydatów, niż prezes.
Wystawienie kogoś na prezydenta nic nie znaczy w kontekście następstwa, to jest zupełnie inny proces.