Wieczór to czas na kolację i odnowę! Niedawno do kadry dołączyła Natalia Mrozińska. Nowa fizjoterapeutka dba o najcenniejsze uda i pośladki w tym kraju. Myślę, że niejedna kobieta chciałaby być na moim miejscu. To nie lada wyzwanie dla kobiety wymasować zgraję tak umięśnionych sportowców. Dla mnie - kobiety - to wyróżnienie, że mogę pracować z mężczyznami. Dużo fajniej jest chyba mieć takie mięśnie. Dlatego mój chłopak zażartował, że mogę wyjechać na zgrupowanie, ale postawił warunek. Po powrocie też mam mieć takie uda i pośladki. Także walczę - żartuje "fizjosadystka", jak pieszczotliwie nazwali ją zawodnicy. Humory - jak widać - dopisują naszym panczenistom, Ciężko pracują, by kolejny sezon w ich wykonaniu był równie owocny. Na co wszyscy - nie ma się co oszukiwać - bardzo liczymy.
W zasadzie nie pamiętam już o tym, że kilka miesięcy temu zdobyłam medal olimpijski. Od maja ciężko pracuję, żeby realizować kolejne cele. Chce mieć stałe miejsce w top "10" na świecie. W ubiegłym roku byłam na pograniczu. Z drużyną - będziemy oczywiście - bronić swojego miejsca. Na razie chyba za Holenderkami, ale zobaczymy jak długo - uśmiecha się Złotkowska, która w poprzednim sezonie zajęła 5. miejsce na 1500 metrów w Pucharze Świata łyżwiarzy szybkich w Astanie. To jej najlepszy indywidualny wynik.
W Inzell nad wszystkim czuwają trenerzy - Wiesław Kmiecik, Krzysztof Niedźwiecki i Witold Mazur. Przygotowujemy się podobnie, jak w poprzednich latach. Sukces sporo zmienił. Chodzi o takie samopoczucie, poczucie wartości trenerskiej. To, co robiło się przez wiele lat, zakończyło się sukcesem. Jest ta pewność, że to, co robimy, jest optymalne i prawidłowe - podkreśla ten pierwszy. I nie ukrywa, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Myśli się o tym, żeby to powtórzyć. Przede wszystkim chciałbym jednak, żeby pozostali zawodnicy też odnieśli sukcesy indywidualne. Największe szanse ma Konrad Niedźwiecki, duże szanse ma Janek Szymański. Nie chcę wymieniać kolejnych nazwisk, ale na pewno jest ktoś, kto może sprawić niespodziankę. Do kolejnych igrzysk mamy 4 lata - mówi Wiesław Kmiecik.
Dla biało-czerwonych to trzecie zgrupowanie, pierwsze na lodzie. Wszystko wygląda dobrze. Tak mocnej grupy jeszcze nie prowadziłem. Poza tym atmosfera jest bardzo dobra. To musi przełożyć się na wyniki - podkreśla szkoleniowiec i jednocześnie ubolewa: Cały czas czekamy na tor. Mówimy o tym, ale niewiele się dzieje. Minister podał termin - październik 2015, boję się, że nie zostanie on dotrzymany.
Po powrocie z niemieckiego Inzell zawodnicy dwa tygodnie będą trenować w domach. Potem czeka ich kolejny wyjazd, tym razem w kraju.
Luiza Złotkowska / Edyta Sienkiewicz