„Oczywiście, że bym przyjął niemieckie baterie Patriot. W moim przypadku by nie było problemu” – mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24 Bronisław Komorowski. A dlaczego polski rząd ma z tym problem? „Trudno przyjmować pomoc niemiecką, jednocześnie plując na Niemcy gdzie się da w polityce i oskarżając, prawie że o agresywne zamysły wobec Polski. To jest kłopot tej ekipy. A nie Polski” – dodał były prezydent.
Jego zdaniem, dla ekipy rządzącej "wsparcie ze strony Niemiec może być problematyczne": W jaki system dowodzenia byłyby te niemieckie rakiety wpięte, jak to się mówi językiem wojskowym: czy w polski, czy w amerykański, czy w niemiecki. Kto decyduje o użyciu takiego systemu? - zauważył polityk.
Komorowski był też pytany o propozycję ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, żeby niemieckie baterie Patriot zostały przekazane Ukraińcom. To jest pomysł ministra Błaszczaka, żeby de facto odmówić, ale nie powiedzieć tego głośno. Wcześniej mówił, że przyjąłby z satysfakcją. Widać, że mają kłopot z własnym stanowiskiem wobec Niemiec - stwierdził Komorowski.
A może Polska nie wierzy w realną pomoc niemiecką? To to niech to sprawdzi, jak nie wierzy - stwierdził gość Tomasza Weryńskiego w Radiu RMF24.
Były prezydent był też pytany o rozmowę prezydenta Andrzeja Dudy z rosyjskimi komikami. Urzędujący prezydent po raz kolejny padł ofiarą rosyjskiej prowokacji, do której doszło w dniu, kiedy rakieta, prawdopodobnie wystrzelona przez ukraińską obronę przeciwlotniczą, spadła na terytorium Polski.
Przede wszystkim mnie nie przekonuje taki termin, że to żartownisie, bo sprawa jest bardzo poważna. Strona rosyjska, za pośrednictwem tych panów już po raz drugi uzyskała jakąś porcję informacji od polskiego prezydenta. W tym wypadku to były informacje dotyczące zarówno sposobu, w jaki ma być prowadzone śledztwo. Proszę zwrócić uwagę, że prezydent mówi trochę dziwnie, że będzie to śledztwo polsko-amerykańskie, a nie polskie. Dostali też informację dotyczącą tego, co mówił zarówno prezydent Zełenski w rozmowie z prezydentem Polski, jak i prezydent Biden. Dostali sporo informacji na temat bardzo aktualny i ważny - mówił były prezydent.
A kto powinien za to ponieść konsekwencje? Prowadzący rozmowę zauważył, że to już recydywa, bo prezydent dał się "złapać" po razu drugi.
I dodał, że gdy był prezydentem również były podejmowane podobne próby: Za moich czasów była próba podjęta dostania się bezpośrednio, właśnie na zasadzie podszywania się pod kogoś. I dwa razy była nieudana z tej prostej przyczyny, że zadziałały procedury - mówił były prezydent.
A one są proste: minister zajmujący się sprawami zagranicznymi dostaje natychmiast sygnał, że jest jakiś telefon zagraniczny i do niego należy także wywołanie procedur wewnętrznych, to znaczy poinformowania - wtedy - Biura Ochrony Rządu, które też zajmuje się ochroną tajemnicy w Pałacu Prezydenckim, przy okazji rozmów zewnętrznych. A jeśli są jakiekolwiek wątpliwości, co do sposobu kontaktowania się zagranicznego rozmówcy, a są też tu normy, których brak powinien zwrócić uwagę, to się sprawdza u rozmówcy. Nigdy nie jest tak, nie było przynajmniej, że ktoś mógłby się bezpośrednio dostać do prezydenta mówiąc, że jest, nie wiem, papieżem, że jest prezydentem czy kimkolwiek innym. Tylko zawsze się mówi, a jeżeli to jest sprawa nagła, to się zawsze mówi w ten sposób: proszę pana, proszę pani, oddzwonimy, proszę chwilę poczekać, sprawdzimy czy pan prezydent ma czas - tłumaczył.
Komorowski był też pytany o reakcję polskich władz i Pałacu Prezydenckiego na tragedię w Przewodowie? Tu jest różnica. Jednak gdzieś na początku, prawdopodobnie z tego powodu, że panowało głębokie przekonanie, że to jest rakieta rosyjska, polski MSZ wezwał rosyjskiego ambasadora późno w nocy, rozumiem, żeby mu wręczyć notę protestacyjną. I to był chybiony strzał. I też jakaś kompromitacja dla polskiej dyplomacji i dla polskiej polityki. Potem przyszły już inne komunikaty - mówił były prezydent.
Jak mi się wydaje, prezydent Duda i cały rząd polski czekał, aż wstanie pan prezydent Biden, bo tam była noc. Wstał, powiedział, że z informacji amerykańskich wynika, że to jednak nie była rakieta rosyjska tylko ukraińska, i wtedy trzeba było wszystko gwałtownie zmieniać. Ale już nie wszystko udało się odkręcić. Ambasador był już wezwany i obsztorcowany. Można powiedzieć, że mu się należy za wszystko, ale to jednak jest kompromitacja polskiej dyplomacji - dodał Komorowski.
Donald Tusk powiedział, że na listach Koalicji Obywatelskiej nie znajdą ci, którzy nie będą głosować za liberalizacją prawa aborcyjnego. Bardzo mi się to nie podoba. Oznacza to eliminowanie ludzi, ze względu na ich światopogląd. Mam nadzieję, że Donald Tusk w praktyce się z tego wycofa. Polityka nie ogranicza się do ważnej kwestii, jaką jest kwestia aborcji. Jest wiele innych kwestii. O tym, na kogo ja zagłosuję, albo będę wzywać, żeby głosować, będzie zależało od oceny całości - mówił Bronisław Komorowski.
Tomasz Weryński zapytał swojego gościa o to, czy bliżej mu teraz do KO, czy do innych partii.