Polityków, ministrów, ludzi PiS-u na różnych stanowiskach należy „wyciąć w pień”. Oczywiście po sprawdzeniu - radzi Donaldowi Tuskowi Lech Wałęsa, gość Kontrwywiadu RMF FM. Tam był specjalny dobór ludzi: zakompleksionych, zaciętych. Oni w tych warunkach nie będą się nadawać - dodał były prezydent. Wałęsa przyznał, że chciałby być dożywotnim senatorem.
Konrad Piasecki: W trójmiejskim studiu RMF FM Lech Wałęsa. Dzień dobry panie prezydencie.
Lech Wałęsa: Dzień dobry.
Konrad Piasecki: Pan zna Donalda Tuska prawie od 20 lat. Będzie dobrym premierem?
Lech Wałęsa: To się dopiero okaże. W teorii jest naprawdę świetny. Czy to się przełoży na władzę wykonawczą? Poczekajmy. Wydaje się, że tak.
Konrad Piasecki: Waldemar Pawlak nie byłby lepszy?
Lech Wałęsa: Na chwilę prawdopodobnie tak, bo on ma swoje doświadczenie. Był już premierem i ma wychowanie chłopskie, jest prostolinijny i to byłby dobry premier. Wygrany ma prawo, stosujmy więc klasykę i dobrze będzie.
Konrad Piasecki: Koalicja Platformy z PSL. Panie prezydencie to brzmi jak spełnienie pańskich marzeń.
Lech Wałęsa: Dokładnie tak. Tak sobie marzyłem od dawien dawna. Nie wyszło to w pewnym momencie, ale teraz jest szansa, że może się porządnie udać na długie, długie lata.
Konrad Piasecki: Kiedy rozmawialiśmy trzy tygodnie temu, pan mówił „głosuję na Platformę, popieram PSL”. Ziściło się, ale czy pan uważa, że oni się dogadają?
Lech Wałęsa: Oczywiście, że tak. Jeśli byłyby kłopoty, to ja jako stary doświadczony pomogę im to rozsupłać.
Konrad Piasecki: Nie obawia się pan, że PSL będzie żądał zbyt wiele, bo to jest partia, która ma czasami takie tendencje do podgarniania pod siebie stanowisk, miejsc.
Lech Wałęsa: Każdy chce. Tej partii należałoby maksymalnie pomóc, bo ona naprawdę jest potrzebna na scenie politycznej i trzeba jej pomóc zbudować, trzeba ją rozumieć. Myślę, że jest takie zrozumienie.
Konrad Piasecki: Jeśli zażądają stanowiska marszałka Sejmu, albo premiera, Platforma powinna ustąpić?
Lech Wałęsa: Dajmy im porozmawiać, a dopiero potem gdyby coś nie wychodził, to starajmy się pomóc.
Konrad Piasecki: Donald Tusk mówi, że pan był jednym z pierwszych, którzy pogratulowali mu zwycięstwa. Rozmawialiście. Nie miał jakiegoś pomysłu na zagospodarowanie Lecha Wałęsy?
Lech Wałęsa: Zgłosiłem gotowość w każdym miejscu, tam gdzie będzie taka potrzeba. Ale nic więcej, bez stanowisk, bez pieniędzy. Chcę tylko służyć Polsce i pomagać dobrym pomysłem.
Konrad Piasecki: Ale gdyby zaproponował panu np. wejście do rządu, to co by pan mu odpowiedział?
Lech Wałęsa: Powiedziałbym „Daj mi chwilę czasu, bo ja muszę operację przejść”. Nie wiadomo, czy mnie nie wezwą do wieczności.
Konrad Piasecki: Ponure myśli z rana.
Lech Wałęsa: Moje serce jest na wykończeniu.
Konrad Piasecki: Ale gdyby jednak coś zaproponował? Co było pańskim wymarzonym miejscem, w którym mógłby pan służyć Polsce?
Lech Wałęsa: Najlepiej gdybyśmy poprawili konstytucję i ludzi, którzy mają znajomości, coś tam potrafią – oni powinni być w zapasie, do dyspozycji. Powinniśmy być senatorami dozgonnymi.
Konrad Piasecki: Gdyby Donald Tusk zapytał pana o rade. Co ma zrobić z politykami, urzędnikami, ministrami PiS, co by pan mu odpowiedział?
Lech Wałęsa: Wyciąć w pień.
Konrad Piasecki: Wszystkich?
Lech Wałęsa: Po sprawdzeniu oczywiście. Ja teraz obserwuję, to tam był specjalny dobór ludzi. Ludzi zakompleksionych, zaciętych. Oni mieli parę lat czasu. Wszystko, co w kancelarii u mnie robili później, to tylko z tą myślą – wybrać specjalny rodzaj ludzi i takich dobrali. Ci ludzie w takich warunkach, raczej się nie będą nadawać.
Konrad Piasecki: Tam są ludzie, którzy zawsze deklarowali dla pana sympatię. Zbigniew Religa np.
Lech Wałęsa: Tylko zawsze tam, gdzie było coś do sprawdzenia i do wygrania, to zawsze przegrał. Teraz też przegrał.
Konrad Piasecki: Czy Tusk powinien uzgadniać z prezydentem kandydatów na ministrów obrony i spraw zagranicznych?
Lech Wałęsa: W tej konstytucji nie. Pamiętajmy, że ta konstytucja była pisana pod dyktando Kwaśniewskiego, a Kwaśniewski nie przypuszczał, że będę prezydentem. Chciał mi ograniczyć możliwości.
Konrad Piasecki: Pan przed laty, na mocy małej konstytucji wywalczył sobie to prawo do wskazywania ministrów tzw. resortów siłowych, jak się wtedy mówiło.
Lech Wałęsa: Bo ja grałem pod system prezydencki, albo oficjalne, albo półoficjalnie, ale za zgodą demokracji. Było mi to potrzebne, bo wiedziałem jak będzie mi trudno i na tamten czas to było jedyne rozwiązanie. Kaczyńscy widząc moje starania próbowali zrobić system prezydencki, ale przez bliźniactwo. System był potrzebny, ale w wykonaniu z przyzwoleniem demokratycznym. Oni chcieli to uzyskać tumaniąc, od tyłu niejako.
Konrad Piasecki: Myśli pan, że będzie spór o ministrów spraw zagranicznych i obrony narodowej, że prezydent Lech Kaczyński będzie chciał tu wykorzystać jakieś swoje prerogatywy?
Lech Wałęsa: Konstytucja jest dość czytelnie napisana mimo wszystko. W tym punkcie jest czytelna, bo Kwaśniewski przypilnował, aby mi ograniczyć możliwości.
Konrad Piasecki: Panie prezydencie, Prawo i Sprawiedliwość miało służby specjalne, miało publiczne media. Rządziło, przegrało. Dlaczego tak bardzo pańskim zdaniem.
Lech Wałęsa: Dlatego, że postępowano jak w XVIII czy XIX wieku. Mówiono, że nie wchodzą w sprawy demokracji, że nie są polityczni, a wykonywali wszystkie układy polityczne. Przecież naród to widział. I naród wiedział, że to ostatni dzwonek, by zabrać szaleńcom władzę. Kolejne dwa lata to byłoby szaleństwo.
Konrad Piasecki: Naród boleśnie potraktował LPR i Samoobronę. Będzie panu brakowało Giertycha i Leppera?
Lech Wałęsa: Tak, będzie ich trochę brakowało. Trzeba będzie ich zastąpić jakoś.
Konrad Piasecki: Kim i czym?
Lech Wałęsa: Właśnie to jest problem.
Konrad Piasecki: Bo pan zapowiadał powołanie ruchu politycznego. Jest trzy dni po wyborach i o żadnym ruchu politycznym Lecha Wałęsy nie słychać.
Lech Wałęsa: Tak, to dlatego, że spodziewałem się bardziej wyrównanego wyniku wyborów. Myślałem, że gorzej będzie i teraz mam problem, bo nie chciałbym, by cokolwiek uznano za próbę destabilizacji z mojej strony. Dlatego będę pomagał i patrzył, co się dzieje. Jeśli będą poprawiane te rzeczy, które stworzyły kaczyzm i niebezpieczną sytuację, to nic nie będę robił, by nie przeszkadzać, będę tylko wspierał. A jeśli będę widział, że to nie idzie w tym kierunku, że poprawki są tendencyjne i służą PO, to nie będę miał wyboru i przygotuję rozwiązanie i następne wybory będą nie na nazwiska, nie na partie, tylko na przygotowane uchwały, ustawy i porządek.
Konrad Piasecki: Panie prezydencie, ale budować konkurencję dla własnego syna?
Lech Wałęsa: Ale to nie chodzi o konkurencję. Ja przygotuję i odwołam się do rodaków. Powiem: macie tutaj sto ustaw, które porządkują wszystkie sprawy w Polsce. Przyjrzyjcie się na pół roku przed wyborami, powiedzcie z czym się nie zgadzacie, to poprawimy. Powiem, że jestem gotowy oddać to komuś, będzie głosowanie. Ja nie chcę być wybrany. Ja chcę uporządkować sprawy polskie, bo wstyd mi, że była taka piękna rewolucja, a tak zniszczona została przez Kaczyńskich i tak wdeptana w ziemię.
Konrad Piasecki: Czyli Lech Wałęsa będzie w odwodzie i będzie przygotowywał, a co z Jarosławem Wałęsą? Piękny wynik – 61 tysięcy głosów, drugi wynik w okręgu. Myśli pan, że pójdzie pańską drogą i dojdzie do takich stanowisk?
Lech Wałęsa: Jest lepszy ode mnie na te czasy, bo każda epoka wymaga swoich bohaterów. On jest na te czasy ludzi wykształconych, prostolinijnych i pracowitych. On ma wszystko, co może go dzisiaj wysoko zaprowadzić. Ale jest to jeszcze mimo wszystko młody człowiek. Jak tylko szatan go nie zwycięży, to on ma szansę.
Konrad Piasecki: Były prezydent Lech Wałęsa, dziękuję bardzo.
Lech Wałęsa: Dziękuję